Wpis z mikrobloga

#heheszki #logikaniebieskichpaskow #opowiadanie #dzieci
Przypomniała mi się historyjka, związana z moim życiem. Mieszkałem na wsi, miałem wtedy z 7 - 8 lat. Miałem kolegów w swoim wieku ale też mieliśmy kolegów kilka lat starszych od nas. Poszliśmy z kolegą przez pola, do takiego starszego kolegi - okazało się, że on sprząta w garażu - więc mu pomogliśmy. Strasznie mnie zaciekawiły, akumulatory samochodowe (wtedy nie wiedziałem co to jest) a jeszcze bardziej ten niebieski nalot na "klemach" - no i dotykałem to rękami, szturchałem śrubokrętem. No i jak zaczęliśmy pomagać sprzątać garaż - to najstarszy kumpel powiedział, żeby nie ruszać tych czarnych skrzynek, bo w nich jest taki kwas i jak się je dotknie, to się umiera (a ja 15 minut wcześniej je dotykałem całe). Zzieleniałem i powiedziałem coś w stylu, ja muszę iść do domu bo zapomniałem, że jadę do dentysty czy jakoś tak. Biegłem przez pola jak głupi, wołając na całą wieś "mamo, mamo". Wpadłem do domu, mówię do mamy "że dotykałem takiej skrzynki czarnej i teraz umrę" - matka wydusiła ode mnie że to był akumulator itp. - ale nie potrafiła mnie uspokoić. Kazała mi się wykąpać i położyć na łóżku, że mnie wysmaruje serum odtruwającym. No i smaruje mnie tym czymś po nogach i rękach - wyglądało jak śmietana xD (jak tak sobie teraz przypominam) - no i leżałem na łóżku i ryczałem cały dzień do póki nie poszedłem spać wieczorem - pamiętam, że jak już zamykały mi się oczy - to pożegnałem się z matulą : typu kocham cię mamo i przepraszam.

Jaki byłem szczęśliwy jak się obudziłem rano cały i zdrowy - serum uzdrawiające od mamy zadziałało xD

  • 34
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@samuraj24: aż mi się przypomniało jak kiedyś za gówniaka siedziałem u starszego kumpla w piwnicy, no i zaciekawił mnie słoik z przezroczystą cieczą, on to zauważył i ostrzegł mnie, żebym tego nie dotykał bo w środku jest kwas, tak silny, że jedna kropelka potrafi rozpuścić rękę, no to ja zaciekawiony jeszcze bardziej, odkręciłem słoik tak, że trochę tej cieczy wylało mi się na rękę... Przerażony wziąłem głęboki wdech, zaniemówiłem, i
  • Odpowiedz
@samuraj24: Ja jak byłam mała, to nie ogarnęłam, że mama myła sedes i wpadłam gołym tyłkiem do sedesu zalanego domestosem. A mama mi zawsze mówiła, że to trujące.
Więc moja mama usłyszała krzyk, wycie... Wpadła do łazienki, zobaczyła nóżki i rączki wystające z sedesu krzyczące: maaaaaaaaaamooooooooo, czy jaaaaaaaaaaaaaaaaaa umreeeeeeeeeeeeeeeee?

Podobno wyłam tak cały czas jak mnie myła z tego domestosa, a sama kisła. xD
  • Odpowiedz
@samuraj24 propos akumulatorów, to ja się zawsze dziwiłem, że jak prądu nie było, to jak auta świecą ;)

A z takiego niedotykania, to siódma klas podstawówki, ferie, gabinet chemiczny: najpierw poprzekładałem szkła zegarkowe ze zlewu (chciałem kubek po kawie umyć) a potem się dowiedziałem, że na nich stężony kwas siarkowy był ;p minęło trochę zanim umarłem (znaczy zanim zaczęło parzyć)
  • Odpowiedz