Wpis z mikrobloga

Jak już wiecie, Niemcy kazali mojej rodzinie zabrać z gospodarstwa tylko najważniejsze rzeczy, ze wzgledu na to ze już na swoje gospodarstwo nie wrócą, musieli więc zostawić też wszystkie zwierzęta, w tym pewną kotke o której pożniej.
W 1945 roku, 2 lata później wbrew słowom okupantów wróciliśmy na swoje gospodarstwo, pare dni po powrocie babcia poszła sprawdzić czy jej siostra już wróciła z Niemiec, gdy siedliśmy nad lasem koło pola żyta, wyszła kotka, którą dwa lata temu zostawiliśmy na gospodarstwie, podeszła ona do babci i zaczeła sie łasić, po czym wbiegła w żyto.
2 tygodnie później przy obiedzie zaalrmowało nas głośne miauczenie, kotka przyniosła na gospodarstwo swoje kocię.
Pokazuje to przywiązanie kotki do miejsca i jej instynkt macierzyński.
Tą historie dziadek bardzo dobrze wspomina, a w związku z #dzienkota chciał ją tu przytoczyć, jest to wstęp po dłuższej przerwie do dalszych historii

Przepraszam i widzimy sie wkrótce!
#historiedziadkamariana #koty
  • 9
Ja mam dwie podobne, jedna trochę #creepy.
1. Założyłem się z żoną na pierwszym dwutygodniowym urlopie że nasze 3 koty jak nas zobaczą po powrocie (teściowa przyjeżdżała je karmić dziennie) to nas zwyczajnie oleją, jak to koty. Jakie było moje zdziwienie gdy przez cały dzień nie opuszczały nas na krok, nawet do kibelka chciały za człowiekiem wejść. Zakład przegrałem, wiara w te puchate żołądki powróciła.
2. Za gówniaka wzięliśmy na wycieczkę