Wpis z mikrobloga

Cuda się dzieją w Gazecie Polskiej i okolicach: nagle zmaterializował się list, o którym Tomasz Sakiewicz mówił, że nie został napisany i wysłany do polityków PiS, a w którym pracownicy GP skarżyli się na zaległości w wypłacaniu pensji i ogólna olewkę ze strony Sakiewicza, który te informacje nazwał z kolei "największym fake newsem, jaki widział w życiu”. Tymczasem na ten "niewysłany" list odpowiedzieli
marszałek Senatu: "Marszałek Senatu nie może jednak interweniować, ponieważ sprawa ta wykracza poza jego kompetencje i możliwości" i
Kancelaria Prezesa Rady Ministrów: "Zawiadamiamy, że prezes Rady Ministrów nie posiada kompetencji ani narzędzi w zakresie nadzoru nad przestrzeganiem prawa pracy przez pracodawców nienależących do sektora publicznego oraz rozstrzygania ewentualnych sporów ze stosunku pracy"
Co ciekawe: "po publikacji tekstu o zaległych wypłatach w Republice, telewizja pośpiesznie zaczęła przelewać pracownikom należne pieniądze. Nie wszystkie zaległości zostały spłacone. Jednocześnie rozpoczęło się poszukiwanie naszych rozmówców. Wiemy, że ze stacji zwolniono już jedną osobę."
http://wyborcza.pl/7,75398,24347370,pis-nie-pomoze-pracownikom-tv-republika.html#s=BoxWyboLink


https://i.ytimg.com/vi/r6IW3BrTZ20/maxresdefault.jpg
  • 6
@Haqim: Oficjalnie nic. Nieoficjalnie pewnie było wezwanie na dywanik do biura I Cenzora RP i mała bura: " towarzyszu Sakiewicz, to po to kierujemy do was tyle reklam spółek skarbu państwa, żebyście wszystko sami przeżerali, a podwładni głodni chodzili? A potem żeby nas obsmarowywali we wrogich organach? Macie tu jeszcze dwie reklamy i załatwić mi tu sprawę. A autorów listu znaleźć i rozstrzelać. Tfu, znaczy się zwolnić."