Wpis z mikrobloga

@filipinka: Czytając o żółtych kamizelkach i nazywaniu całej akcji rewolucją, z automatu przypominam sobie Nuit Debout w 2016, okrzyknięte takową. Jak to każda francuska rewolucja utworzono wtedy nowy kalendarz i miesiąc marzec nigdy się nie skończył. Po 31 marca nastąpił 32, 33, 34 i tak dalej.

Z tego co udało mi się wygooglować - nowego systemu kalendarzowego tym razem nie wymyślono, natomiast pojawiły się osoby, które wykonały drukowany kalendarz Żółtych Kamizelek i poprzez jego sprzedaż chciały się wzbogadzić. Media przestrzegają przed jego zakupem.

Natomiast to co obserwuję w przypadku obu "rewolucji", czyli Żółtych Kamizelek i Nuit Debout - to chęć Francuzów, aby protestować w systemie poziomym, bez dowódcy, konkretnego rzecznika. Ostatnim razem była to jedna z przyczyn dla czego prawo zostało finalnie zmienione na niekorzyść Francuzów (El Khomri związane z prawem pracy). Miło jednak patrzeć na to, że Nuit Debout zasiało tak duże ziarno i zsolidarozywało ludzi. We Francji bywałam, mieszkałam i protesty czy strajki można tam obserwować każdego dnia. W tym przypadku skala jest podobna jak w 2016, a to cieszy.

#francja #neuropa