Wpis z mikrobloga

kiedyś kupiłem sobie 0.7 łychy, nie wiem po co w sumie, skoro miałem już sporo valium, fenibutu, a alkoholu nie lubię. no ale walnąłem z colą w szklance i spoko. dzień później podobnie, aż jednego dnia wziąłem sporo valium, piłem od #!$%@?, fenibut i jeszcze chyba valium dorzucałem. chodizłem tak po domu w takim stanie jakby nigdy nic. potem jeszcze znalazłem łyżkę, na której były resztki ketaminy wyciśnięte z filtrów żeby zapodawać IM. miało to służyć na taką "czarną godzinę", że bym to zdrapał i wciągnął, bo wszystko wsześniej było robione sterylnie, a to nosem, bo sterylne nie było. byłem taki #!$%@?, że stwierdziłęm, że trzeba to puknąć IM.

dzień później budzę się i pierwsze co sprawdzam to czy nic mi się nie zrobiło z nogą. potem patrzę na butelkę łychy, a tam prawie nic nie ma. i teraz się zastanawiam czy sam obaliłem jakieś 0,5l łychy, co przy mojej wadze jest niemożliwe bo tyle nigdy wcześniej nie wypiłem, czy moja mama wylała sporą część bym się nie #!$%@?ł tamtego dnia. #degeneratwpis