Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Powiem wam, że ciężko jest uwierzyć i zrozumieć, gdy ktoś wam bliski zachoruje na nowotwór. Do tej pory mam wrażenie jakby to był jakiś sen, z którego zaraz się obudzę. Powrócę do swojego zwykłego, studenckiego życia, gdzie jedyne zmartwienia to kiedy jest jakieś kolokwium albo czy ktoś ma ochotę wyjść na piwo. Zaś rodzice żyją sobie spokojnie i pracują. Niestety to nie sen. Do tej pory jakoś udawało się trzymać dobre nastawienie, wiarę że wszystko idzie dobrze mając na uwadze, że ta postać nowotworu jest łatwa do wyleczenia, nie ma przerzutów i na razie potrzeba tylko trzech serii chemioterapii.
Jednak dziś coś we mnie pękło. Pierwszy raz od dawna płakałem. Rozmawiając z mamą o stanie ojca przygniotło mnie jak jego ciało reaguje na chemię. Brak apetytu, wymioty, osłabienie, ropiejące rany. Wyczułem jej bezsilność, ból, strach ale i troskę. I chyba całe to nagromadzenie tych sprzecznych emocji mnie rozłożyło. Mimo, że nasz kontakt nie jest najlepszy to chciałbym mu jakoś pomóc ale kompletnie nie wiem jak. I tutaj chciałbym zadać pytanie. Jak wy sobie radziliście z taką sytuacją w waszych rodzinach? Co wg was jest najważniejsze w takim momencie? Czuję się kompletnie bezradny i nie wiem co o tym wszystkim myśleć. Mam nadzieję, że nie proszę o za wiele ale będę ogromnie wdzięczny za małą modlitwę w intencji taty.
#nowotwor #przemyslenia #mirkomodlitwa

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: kwasnydeszcz
Dodatek wspierany przez: Wyjazdy dla młodzieży
  • 8
U nas kluczowa była chyba obecność, to że chory ma z kim posiedzieć, nawet w milczeniu, ciepło i morze wyrozumiałości. Zakopać głęboko wszystkie waśnie i być. Mój tato dziś zdrowy, z ogromnymi kosztami ale się wykaraskał. Trzymaj się i postaraj się dać ojcu od siebie jak najwiecej. Psychika w chorobie to serio dużo. Powodzenia
@AnonimoweMirkoWyznania
Tez bylam na studiach, ostatni rok. Po prostu rzucalam wszystko i bylam w domu. Magisterki nie tknelam przez caly czas od diagnozy do niestety - śmierci taty. Moj mial bardzo paskudny nowotwór. Trzymaj sie mirku i bądź blisko rodziny. Ja jak przyjezdzalam do domu to starałam sie byc blisko taty chociaz nie bylo latwo patrzec na to jak slabnal. No i spełniałam kazda jego żywieniowa zachcianke, jesli tylko powiedział, ze ma
@AnonimoweMirkoWyznania: hej. Mój piętnastoletni brat miał po chemioterapii grzybicę odbytu. Koleżanka z oddziału napisał a mu wierszyk o siemieniu lnianym. Potem obcięli jej rękę, a ognisko byłoby kilka centymertów dalej i po prostu miałaby endoprotezę. A potem umarła, a potem bratu już nie chcieli nic wycinać więc umarł. Pociesz się, że bozia katolicka stworzyła tak śmieszne rzeczy jak rak kości u dzieci xD
No #!$%@?, nie nawiążę do twojego wpisu bo
WierzgającyPotwór: Być. Być kiedy się da. Obojętnie czy robić coś razem czy tylko być w drugim pokoju, czy iść na chemię i razem z nim posiedzieć. Nowotwór złośliwy to obciążenie psychiczne nie tylko dla chorego, ale też dla bliskich. Ogromne. Przerażające i niszczące. Ja skończyłam z zespołem jelita drażliwego (mam leki i jest ok), choroba nowotworowa mojej mamy zniszczyła też mnie. Ale byłam z nią najczęściej jak się dało. Ona teraz