Wpis z mikrobloga

Kiedy doliny były jeszcze niezbadane, zanim mgła podniosła się z Szarych Brzegów żył był Öri, który przemierzał zielone równiny. Öri kochał ziemię i wszystko, co na niej żyło, a ona czuła jego miłość i kochała wraz z nim. Rodziła mu złote kłosy jęczmienia, z których wyrabiał krzepiący chleb, który przywracał mu siły, gdy znużył go marsz. Zsyłała gorzkie zioła, które leczyły go, gdy zaniemógł. Dawała grona niebieskich winogron, z których tłoczył wino, które dawało mu radość i krzepiło serce. Öri przemierzał świat kochając i obdzielając go darami natury.
Przed wschodem słońca Öri wyszedł i spotkał strudzonego wędrowca, który nie miał siły iść i ukochał go całym sercem. Dał torbę chleba, a ten pożywił się, i nim słońce wstało ruszył w dalszą drogę. Przed południem zauważył leżącego wedle drogi chorego i ukochał go całym sercem. Dał mu garść gorzkich ziół, a ten zjadł i nim słońce stanęło w zenicie wrócił do zdrowia. Po południu posłyszał lament rozpaczającego i ukochał go całym sercem. Dał mu kubek wina, a ten wypił i nim słońce zaszło otarł łzy i śmiał się. Z nastaniem nocy Öri wrócił do siebie i cieszył się, że żyje, a natura cieszyła się wraz z nim. Tak wyglądało życie Öriego przez tysiąc i jeden dzień a każdy z nich Öri błogosławił.
Kiedy czas ten upłynął rozstąpiły się mgły Szarych Brzegów i z mórz wyszedł wielki lud na strasznych bestiach. Spalili oni pola, stratowali winnice i zadeptali zioła. Przyszli do Öriego i wygnali go z zielonych równin. Öri znienawidził ich całym sercem, a przyroda i wszystko, co żyło tam, gdzie uszedł czuło jego nienawiść i nienawidziło wraz z nim. Natura rodziła mu szare kłosy jęcznienia, z których wyrabiał chleb, który powalał najteższych mężów. Zsyłała słodkie jagody, które najzdrowszego przyprawiały o niemoc. Dawała strąki szarych nasion, które dodane do wina powodowały rozpacz i zatrzymywały serce.
Przed zachodem słońca Öri wyszedł i napadł go wędrowiec, który odebrał mu torbę chleba, a Öri znienawidził go całym sercem. Bandyta pożywił się, a nim słońce zaszło - złożyły go boleści i drgawki. Przed północą minął go złodziej, który skradł mu słodkie jagody, a Öri znienawidził go całym sercem. Złodziej zjadł je i zanim księżyc znalazł się w zenicie - leżał wedle drogi chory i konający. U schyłku nocy zatrzymali go pijani, którzy odebrali mu bukłak z winem zaprawionym nasionami, a Öri znienawidził ich całym sercem. Pijacy opróżnili bukłak i popadli w rozpacz, a ich serca pękły wśród zawodzenia. Tak wyglądał trud Öriego od stu dni i tak wyglądać będzie już każdego kolejnego dnia, a Öri przeklina słońce zawsze, kiedy wstaje.
Pobierz
źródło: comment_7bGjNvxVEZtk03DsESEZrLXeskpstXkj.jpg
  • 15
@Slucham_psa_jak_gra_: Świetny tekst, niczym przypowieść, podanie z czasów pogańskich. Niesamowicie tajemniczy klimat i symbolika. Nietypowa klamra kompozycyjna. Czyta się tak gładko (drobny błąd w tekście: "żył był Öri"), każde kolejne słowo wręcz wsuwa się w mój umysł. Chcę poznać Öriego, chcę żeby się mną zaopiekował, zabrał do swojego świata, pomogę mu nienawidzić lud na strasznych bestiach i przeklinać słońce...

Gdyby dodać do tego rymy... Wiem, że potrafisz! Cudowne!!!

Wołam @Berkas :)