Aktywne Wpisy
pacan7 +139
Przegrywek123 +75
Czaicie co się #!$%@?ło xD Moja różowa chwilowo pracuje sobie w powiatowym kołchozie (takim większym) w HRach. I jak mi czasem opowiada co się tam #!$%@?, to XD^xD Takie korpo-anetki z HR przy tych kretynkach, to jest niczym profesor przy jakimś menelu xD
Ale do rzeczy - wczoraj jedzą sobie obiad tak razem, dzień jak co dzień. I majówka niedługo, to temat zszedł na wakacje. No i tam biadolą, że drogo, że
Ale do rzeczy - wczoraj jedzą sobie obiad tak razem, dzień jak co dzień. I majówka niedługo, to temat zszedł na wakacje. No i tam biadolą, że drogo, że
No i wczoraj przeżyłem ten film tak bardzo, że ciężko mi się pozbierać. Być może mam teraz dużo słabszy czas, że mnie to tak poruszyło. W każdym razie Koterski potrafi robić potężne filmy psychologiczne. A ten jest dużo mocniejszy od Dnia Świra. I dla odmiany kończy się z nadzieją.
Retro i introspekcja głównego bohatera jest tak cholernie niebanalna, nieszablonowe, łącząca dosłownosc, z nie oczywistą metafora że chyba nie ma czegoś co mnie bardziej poruszyło. Chyba tylko scena przedfinalowa z Sonia Bohosiewicz jest zbyt doslowna i łopatologiczna.
Jednocześnie mam świadomość, że jest to film niełatwy i cholernie wymagający. Albo trzeba mieć sporą inteligencję emocjonalną, wykształcenie psychologiczne, albo przeżyć lub przeżywać podobne problemy osobiście.
Dam tutaj tylko jeden przykład, bo rozebranie tego filmu na czynniki pierwsze chyba mija się z celem. Na początku filmu ojciec Adasia zabiera go, aby utopić psa. Scena jest w gruncie rzeczy przerażająca. I mamy komentarz Adasia, że od tamtej pory zawsze czekał na topienie pieska. Sporo osób z którymi potem rozmawiałem nie wylapalo dlaczego Adaś tak to podsumował i co to wnosi. Ja zrozumiałemgo natychmiast - bo wtedy mógł być z ojcem i coś wspólnie robić. Niezależnie od tego jaki był, a nie był dobry. Może miałem zbyt mają próbkę osób z którymi rozmawiałem, albo ulegam zludzeniu nieprzecietnosci, jednak taka mała niedoslownosc, kryjaca za sobą jeszcze bardziej przerażające doświadczenie niż topienie psa robi ten film. A tego jest sporo. Cześć bardziej doslowna, ale równie poruszająca.
Aktorsko wszyscy dali radę. Łącznie z Miskiem Koterskim. Odrealnienie i to, że dorośli grają rolę dzieci dało im pole do popisu.
Nie jest to film przystępny. Przynajmniej trudno mi było się na nim śmiać. Fizycznie odczuwalne lęki głównego bohatera i jego opuszczenie w kluczowych sytuacjach, będących kamieniami milowymi rozwoju osobistego.
Z sali wyszedłem zaplakany i dopiero teraz mogę o nim w miarę spokojnie napisać. Dla mnie Dzieło. Bez oceny, bo to film do przeżycia, a nie oceniania.
#koterski #film #7uczuc #recenzja