Wpis z mikrobloga

Nie wyczymię...muszę się wyżalić.
Tyle się mówi o tym, jak handlarze samochodów oszukują. Ale teraz, sprzedając swoje prywatne auto zaczynam ich rozumieć.
W życiu sprzedawałem wcześniej 2-3 swoje poprzednie samochody. Za każdym razem kupiła je pierwsza osoba, która po nie przyjechała. Dbam o swoje auta, często robię duże trasy z dziećmi, więc samochód ma być niezawodny. Jakoś przy poprzednich miałem mnóstwo szczęścia, bo trafiałem na normalnych kupujących. Najwyraźniej szczęście ma swoje granice. Wystawiony od jakiegoś czasu, raczej górna półka cenowa. Ale są ku temu powody - jestem drugim właścicielem po moich teściach, auto 100% sprawne, przebieg chyba najniższy w tych rocznikach i na 100% pewny. Zaznaczone w ogłoszeniu, że negocjacje po obejrzeniu auta.
Pominę już równoważniki zdań, jakimi jest wyrażana większość pytań / propozycji, kompletne lekceważenie jakichkolwiek zasad ortografii i interpunkcji.
Jak dotąd:
- kilka propozycji wyjściowo o 30% niższych niż proponowana cena ("bo przecież ten rocznik można kupić taniej")
- jedna propozycja wymiany na auto 40% tańsze, 1:1, bez żadnych dopłat
- i dzisiejszy kupujący, który mnie rozwalił...wyjściowo gość na FB napisał, że szuka tego modelu w dieslu, z rocznika ok. 2010 z przebiegiem do 50000. Co już powinno zapalić mi lampkę ostrzegawczą. Ale trudno, podrzuciłem mu link do mojego ogłoszenia. Oczywiście zaczął od negocjacji ceny. Odpisałem mu, że negocjacje po obejrzeniu i ew. sprawdzeniu auta na stacji diagnostycznej / w serwisie - zależy mi, żeby ktoś kto ode mnie kupi auto wiedział na 100% co bierze i nie miał potem do mnie pretensji. Wiecie jaki wniosek z tego wyciągnął? "Aha, czyli coś jest ukryte." To już był moment, w którym wiedziałem, że mu tego auta nie chce sprzedać. Wszelkie próby dalszej rozmowy i argumentacji tylko utwierdzały go w przekonaniu, że w aucie coś jest ukryte i chce go naciąć. Naprawdę nie pojmuję toku myślenia niektórych ludzi. W moim odczuciu jemu chodziło o to, żebym napisał - "Panie 100% igła, nic nie puka, nic nie stuka, przyjeżdżaj i bierz" (co jest prawdą btw :) Obawiam się, że w końcu trafi na takiego, co mu tak powie, pojedzie i kupi złoma, w którym wszystko jest "idealne". Aha, jego drugim poważnym zastrzeżeniem było to, że przy przebiegu około 100000km wymieniłem sprzęgło z dwumasą, bo jego zdaniem to za wcześnie i na pewno coś tu jest kombinowane. Coś, co dla większości byłoby atutem (bo potencjalna droga naprawa z głowy), dla Szpiega z Krainy Deszczowców było wielce podejrzane. Ogólnie z całej rozmowy odniosłem wrażenie, że gość teraz siedzi i jest bardzo dumny z siebie, że się nie dał nabrać. Aha...jeszcze żebym mu przypadkiem tego idealnego obrazu nie zburzył to zaraz po tym jak mi napisał jak to mnie rozszyfrował jako oszusta zablokował mnie :)
Naprawdę ręce opadają...
  • 6
@mbasasello: Tak to już jest w tym chlewie obsranym gównem, auto ma być najtańsze i najlepsze, wszystko ma działać jak w nówce i za pół darmo. #!$%@? mać wybacz te wulgaryzmy ale ręce opadają, zamiast dopłacić więcej za dobry egzemplarz żeby nie mieć przy nim roboty to nie bo innego gruza można kupić taniej. Ja #!$%@? cholerne polaczki
W moim odczuciu jemu chodziło o to, żebym napisał - "Panie 100% igła, nic nie puka, nic nie stuka, przyjeżdżaj i bierz"


@mbasasello: bo tak niestety #!$%@? jest.
Sprzedawałem rodzinnego merca, stary, ale przebieg bardzo mały bo tak był użytkowany. Trochę sie porysował przez lata, ale wszystko na zdjęciach. Dałem szczere ogłoszenie, że porysany, że z Niemiec był i cała przeszłość jego. Nic.
Za namową mirków dałem ogłoszenie "igła, perfekcja" (ofc