Wpis z mikrobloga

17 dzień

Pomimo tego że flatline trwał w najlepsze postanowiłem się jednak wybrać na planowany od dawna 3 dniowy trip po klubach z kumplami do jednego z większych miast w naszym kraju. Nie jestem stałym bywalcem takich miejsc chodzę może raz góra dwa razy do roku.

Pierwszy raz byłem w klubie po tak długim okresie abstynencji od porno (pobiłem swój życiowy rekord a walczę z tym już prawie dwa lata) i efekty mnie zaszokowały. Poczułem się jak zdobywca nigdy nie byłem tak pewny siebie. Zamiast jak zwykle bawić się gdzieś na skraju sam ze sobą to od razu zaatakowałem sam środek gdzie największe zagęszczenie lasek.

Nigdy bym nie powiedział że wyrwanie szona w klubie jest takie proste. Nawet za wiele nie trzeba mówić. Wystarczy być tylko pewnym siebie i wiedzieć czego się chce a tego mi brakowało przez porno. Niestety nie było aż tak kolorowo do końca. Laska się starała w tańcu a mi nawet nie drgnął. Wydawało mi się nawet że się schował. Ulotniłem się jak najszybciej żeby się bardziej nie dołować. Pół życia edgingu i innych gówien straszne rozwaliło mi mózg i zdaję sobie sprawę że w kilka dni tego nie uleczę. Dnia następnego spróbowałem ponownie bardziej na spokojnie i wszystko zaskoczyło prawie tak jak powinno być.

W tej chwili wiem że wygrałem z nałogiem. Jednakże doskonale zdaję sobie sprawę że proces zdrowienia będzie trwał długo i nie będzie lekko. Pewnie flatline dopadnie mnie teraz ze zdwojoną siłą ale wiem że do PMO już nie wracam bo jest słabe. Dla wielu ta historia pewnie będzie nierealna. Też bym w to nie uwierzył jeszcze do niedawna.

#nofapchallenge
  • 2
Ciężko mi powiedzieć. Mnie też zawsze przerażały i chyba nadal lekko przytłaczają ale widzę że to nie ma sensu trzeba działać i tyle.

Kiedyś za czasów gimbazy jak miałem isdn 64kb to nie miałem problemu kontaktu z różowymi. Potem przyszła neostrada, technikum gdzie były same ogry i wybrałem porno niestety.