Wpis z mikrobloga

@DzonySiara: ja byłem na sali cały czas, ale tak jak wspomnieli przedmówcy - to pytanie raczej do partnerki. Ogólnie u mnie żona była wdzięczna, że byłem na miejscu jak był kryzys po 4 godzinach porodu. Jest też kwestia szpitala, warto się dowiedzieć czy to dopuszcza, bo w niektórych szpitalach są specjalne sale do "porodów rodzinnych" (na inne jest problem, żeby wejść). Tak tylko wspominam, żeby później nie było zdziwienia, że Cie