Wpis z mikrobloga

#przemyslenia #gsm ##!$%@? #kiciochpyta

Czy tylko ja uważam, że nie ma nic bardziej #!$%@?ącego niż rozmowa przez wszelakie zestawy głośnomówiące?
- rozmówcę słyszę, jakby siedział w głębokiej na 10 metrów studni
- za to swoje echo słyszę bardzo dobrze
- rozmawiamy i nagle cisza....bo co chwilę zrywa, bo zazwyczaj rozmówca jest w trasie
- rozmawiamy i nagle cisza... bo rozmówca akurat skupił się na parkowaniu albo mu ktoś wyjechał przed maskę
- rozmawiamy i nagle cisza... bo się okazało, że wszyscy w samochodzie słyszą o czym rozmawiamy, a ja powiedziałem coś czego inni nie powinni usłyszeć
- cokolwiek ustalimy, tak zawsze się kończy "ok to wyślij mi na maila bo nie mam jak zapisać"

Kurde, sam używam głośnomówiących zestawów, ale rozmowa trwa max 30 sekund: szybko potwierdzić czy coś zaakceptować i koniec, mówię, że oddzwonię później.

A już mistrzem jest mój dobry znajomy, który ma zestaw głośnomówiący w zegarku i próbuje ze mną rozmawiać jadąc samochodem. Funkcja wyciszania szumów i tła rozmowy działa tak znakomicie, że często wycisza jego głos, a podbija szum i dźwięk silnika :D

Serio... myślałem, że nie ma gorszej rzeczy od ciepłej wódki, a jednak -> zestawy głośnomówiące.