Wpis z mikrobloga

Poniedziałek, ósma rano. Otwieram drzwi klasy, hałas #!$%@? mi bębenki. Dyrekcja dała mi najbardziej #!$%@? plan w całej szkole. Nie dość, że początek tygodnia, człowiek niewyspany, to trzeba rano wstawać i znosić tę hołotę. No nic, kasę dają, to trzeba robić jak chcą.
Otwieram dziennik, cudem udało się sprawdzić obecność. Próbuję zacząć lekcję, ale z tyłu taki ryk, że nawet własnych myśli nie słychać. Standardowa historia – pół godziny uciszania i grożenia uwagami aż w końcu im się znudzi, przynajmniej do jutra. I tak dzień w dzień, przez 10 lat pracy. #!$%@?... nie, dzisiaj będzie inaczej, pokażę smarkaczom kto tu rządzi.
Zaczynam standardowo - „Cisza! Zachowujecie się jak małpy w zoo!”
Co na to klasa? Oczywiście, zaczynają udawać małpy, tylko po to, żeby mnie bardziej #!$%@?ć.
„Więc to tak? Prowadzę klasę małp, a nie ludzi?” Jakiś gówniarz rzuca - „tak” po cichu. Wiadomo, zrezygnowaliby nawet z godności człowieka, byleby tylko mieli szanse mnie upokorzyć. A skoro byliby w stanie to zrobić, to ich o to zapytałem. Oni, z wyszczerzonymi ryjami podchodzą i podpisują - „Ja, niżej podpisany/a, wyrzekam się godności człowieka i zostaję małpą.” Oni myślą, że mnie tym wkurzą, ale za #!$%@? nie spodziewają się, co zaraz nastąpi.
Wyciągam dwa dokumenty. Pokazuję im.
Jeden – pozwolenie na użycie broni, drugi – licencja umożliwiająca mi legalnie polować na małpy.
Wyciągam z teczki spluwę kaliber .25. Prawdziwa rzeź. A to wszystko całkowicie w zgodzie z prawem.
Przychodzę do pracy następnego dnia. Błoga cisza i spokój.
#pasta
  • 2