Wpis z mikrobloga


Elo, anoni, chciałbym opisać co #!$%@?łem wczoraj. Wczoraj nie miałem czasu tu pisać bo mocno zajęty #!$%@? żarcia i ogólnie świętowaniem, jednak to co #!$%@?łem chodzi za mną niemal bez przerwy xD

Also, cała sytuacja miała miejsce w kościele xD Jestem tym słynnym anonem-katolem - może nie takim hardym, ale jestem w kościele w każdą niedzielę, zawsze na swojej ulubionej mszy wieczornej na godzinę 18:00. Kościół jest mały, miejscowość też dość mała, więc zawsze na tę mszę przychodzą z grubsza te same osoby. Tyle jeśli chodzi o tło.

Od pewnego czasu zauważyłem, że jest jedna loszka, na oko około mojego wieku (23 lvl here), która patrzy na mnie, uśmiecha się do mnie, siada blisko, nawet bezpośrednio obok mnie. Raz zdarzyło się nawet, że stała przed kościołem gdy wchodziłem i uśmiechała się do mnie, po czym jak wszedłem, to usiadła obok mnie. Najgorszy stres mam jak się już msza skończy - wtedy muszę kombinować tak, aby przy wyjściu nie zaczepiła mnie, bo wracamy tą samą drogą. Z reguły wychodzę
szybko i szybkim krokiem idę do domu, ewentualnie spotkam jakiegoś znajomego, to wtedy luz. Jest to jedna z tych panien oazowych, co chodzą na pielgrzymki i tak dalej. Zawsze lałem sagę, bo ona jest maksimum 4/10, a jak wiadomo dla anona nadają się tylko powyżej 7/10. Jednocześnie strachałem aby nie posuwała się dalej, bo nie umiem into oficjalne zle wanie kogoś, jestem zawsze uprzejmy i nie chciałbym aby mnie źle zrozumiała i w ogóle nie chciałbym jej zrobić przykrości.

Myślę, że wystarczy że nie odwzajemniam zainteresowania.

Wczoraj zdarzyło się coś szczególnego. Siedziałem na mszy jak zwykle, dalej ołtarza niż bliżej. Ona przyszła po mnie i - a jakże - usiadła obok mnie. Już nauczyłem się mieć #!$%@?. W pewnym momencie jednak zaskoczyła mnie. Było to podczas kazania. Nagle, zupełnie niespodziewanie ona wyjmuje chusteczki higieniczne, wyciąga jedną i mi podaje. To uczucie, gdy nie miałem pojęcia o co jej chodzi. Szybko pomyślałem, że może pociągałem bezwiednie nosem i dlatego mi daje, ale #!$%@? nie wydaje mi się - w nosie sucho jak sam #!$%@?. W każdym razie nic lepszego mi nie przyszło do głowy. Byłem tak zaskoczony, że zamiast podziękować za chusteczkę, wziąłem ją i wydmuchałem nos z niewiadomo czego i schowałem do kieszeni. Nie wiem jak zareagowała, ale od tego momentu jej zainteresowanie moją osobą jakby spadło. Nie szukała ze mną kontaktu przy wyjściu. Całą drogę powrotną zastanawiałem o #!$%@? mogło chodzić. Sprawa wyjaśniła się, gdy wyjąłem z kieszeni feralną chusteczkę.


Jak to zobaczyłem, to zalała mnie fala żeżuncji z tego co #!$%@?łem - loszka daje mi numer telefonu, a ja smarkam w to gilami z nosa. Z drugiej strony wszystko wskazuje na to, że mam ją z głowy - niemniej jednak mam jakieś wyrzuty sumienia z tego jak to wyszło.

Co robić anoni? Zagadać do niej, wyjaśnić co i jak i uprzejmie powiedzieć żeby się #!$%@?ła? Czy może nic nie robić i TBW?
  • 2