Wpis z mikrobloga

Listy z Circleville

Circleville to małe miasto w Ohio. Takie miejscowości zwykle są senne, nie wiele się dzieje, a większość rodzin zna się od pokoleń. To właśnie do mieszkańców takiej miejscowości w 1976 roku zaczęły przychodzić tajemnicze listy wysyłane z pobliskiego Columbus, bez adresu zwrotnego. Korespondencja była pełna osobistych szczegółów i autor wielokrotnie powtarzał, że ich obserwuje. Mimo, że listy były wysyłane do różnych osób, przypadek jednej z nich jest szczególny.

Mary Gillispie była kierowcą autobusu szkolnego. Autor listów oskarżył ją o romans z kuratorem szkoły. Napisał między innymi: "To nie żart. Obserwowałem twój dom, wiem, że masz dzieci. Potraktuj to poważnie". Kobieta początkowo niezbyt się tym przejęła, ukrywała listy i rozglądała się przy codziennych czynnościach w nadziei, że uda jej się zobaczyć autora wiadomości. Jednak po jakimś czasie jej mąż, Ron, otrzymał list z informacją, że jeżeli nie powstrzyma romansu, umrze.

Małżeństwo postanowiło zignorować otrzymane listy, jednak wkrótce Ron otrzymał kolejną wiadomość: "Miałeś dwa tygodnie i nic nie zrobiłeś. Poinformuj radę szkoły albo wyemituję to w CBS, na plakatach, znakach i billbordach". Para założyła, że nadawcą musi być ktoś, kogo znają. Wytypowali taką osobę i podzielili się swoimi przemyśleniami z siostrą Rona, jej mężem Paulem i jego siostrą. Paul napisał wiadomość do podejrzanego i listy przestały przychodzić.

17 sierpnia 1977 roku Ron odebrał telefon od nieznanej osoby. Bardzo się zdenerwował, wziął pistolet i powiedział dzieciom, że jedzie na spotkanie z autorem listów. Wieczorem znaleziono jego ciężarówkę okręconą wokół drzewa. Ron był martwy. Gdzieś pomiędzy drzwiami wyjściowymi jego domu a owym drzewem oddał strzał pistoletem, jednak nie wiadomo dlaczego i do kogo. Nikt też nie słyszał wystrzału. We krwi mężczyzny stwierdzono dawkę alkoholu o 1.5 raza większą niż dopuszczalna przez prawo. Ta informacja bardzo zdziwiła wszystkich, którzy znali Rona, ponieważ on nigdy nie pił dużo. Dzieci zeznały, że gdy wychodził z domu nie wyglądał na pijanego. Policja uznała, że śmierć mężczyzny była skutkiem wypadku.

Tajemniczy nadawca zaczął wypisywać do szeryfa i oskarżać go o zatuszowanie sprawy śmierci Rona. Nie ustały także listy do Mary. W końcu kobieta postanowiła przyznać się do romansu z kuratorem, jednak podkreśliła, że zaczął się on już po otrzymaniu pierwszych listów. Mary nie została jednak zwolniona i mogła nadal pracować jako kierowca szkolnego autobusu.

W 1986 roku ktoś rozwiesił plakaty na jej trasie. Kobieta zatrzymała autobus i wysiadła, aby wyciągnąć znak z plakatem. Zauważyła jednak, że został on przymocowany sznurkiem do pudełka. Gdy otworzyła opakowanie zobaczyła wycelowany w nią pistolet. Gdyby całkowicie wyciągnęła znak, broń najprawdopodobniej \wystrzeliła by i ją zabiła.

Mary oczywiście poinformowała o wszystkim policję. Niedaleko znaku znaleziono odcisk buta, który najprawdopodobniej zostawiła osoba, która zastawiła pułapkę. Ktoś próbował zetrzeć numer seryjny broni, jednak udało się go ustalić. Pistolet należał do Paula Freshoura, byłego szwagra Mary.

Paul nie przyznawał się do winy. Zeznał, że broń została mu skradziona. Odcisk buta nie pasował do jego śladów. Wykonano test pisma ręcznego, aby sprawdzić, czy Paul napisał tajemnicze listy. Szeryf kazał mu jednak skopiować pismo z anonimów. Mężczyzna został oskarżony o usiłowanie zabójstwa. Mimo, że listy były dowodami w sprawie, nigdy nie oskarżono go o ich napisanie. Został skazany na 7 do 25 lat więzienia.

Społeczność Circleville odetchnęła z ulgą. Autor dziwnych i przerażających listów został schwytany i skazany, a więc w końcu miał zapanować spokój. Jednak tajemnicze wiadomości nie przestały przychodzić. Przychodziły nawet wtedy, gdy Paul przebywał w izolatce i nie mógł z nikim korespondować. Skazany mężczyzna również je otrzymywał. Co więcej, wciąż nadawane były z Columbus, a Paul przebywał w Limie. Mieszkańcy zaczęli wierzyć, że skazano niewłaściwego człowieka, jednak policja była przekonana, że autor listów siedzi w więzieniu. Gdy po siedmiu latach za kratami Paul mógł ubiegać się o wcześniejsze zwolnienie, odmówiono mu, ponieważ zdaniem władz wciąż wysyłał listy.

Mężczyzna ostatecznie wyszedł z więzienia w 1994 roku. Listy ustały, jednak Paul postanowił znaleźć autora. Oskarżał mnóstwo ludzi i miał kilka teorii. Uważał między innymi, że w sprawę zamieszany jest szeryf, który od lat miał być skorumpowany. Mężczyzna miał też ukrywać niektóre listy, które mówiły o molestowaniu dzieci przez koronera i prokuratora okręgowego.

Według nieoficjalnych źródeł listy miały być wysyłane aż do 2001 lub 2003 roku. W 2011 Paul (lub ktoś podający się za niego) stworzył stronę z kilkoma dokumentami, w tym 164-stronnicowym pakietem, który został wysłany też do FBI z prośbą o pomoc w znalezieniu mordercy Rona. Paul zmarł w 2014 roku. Do dzisiaj nie odnaleziono autora listów, jednak policja wciąż uznaje, że był nim Paul.

Istnieje kilka teorii na temat nadawcy listów. Kobieta, która kierowała autobusem szkolnym i przejeżdżała koło miejsca postawienia znaku 20 minut przed Mary, widziała tam mężczyznę o jasnych włosach obok żółtego samochodu. Gdy ją zauważył odwrócił się, tak jakby nie chciał zostać rozpoznany. Nie wiadomo kim był ani co tam robił. Podejrzewano też kolegę z pracy Mary, który chciał z nią nawiązać romans, jednak kobieta nie była zainteresowana, a także syna kuratora szkoły. Niczego nie można jednak udowodnić.

Źródła: scarestreet, unsolved, the13thfloor, yt

#historieriley #kryminalne
riley24 - Listy z Circleville

Circleville to małe miasto w Ohio. Takie miejscowośc...

źródło: comment_JRfTnJGwzMufNyezAVsVf9FDrz05hQnD.jpg

Pobierz
  • 78
  • Odpowiedz
W 1986 roku ktoś rozwiesił plakaty na jej trasie. Kobieta zatrzymała autobus i wysiadła, aby wyciągnąć znak z plakatem. Zauważyła jednak, że został on przymocowany sznurkiem do pudełka. Gdy otworzyła opakowanie zobaczyła wycelowany w nią pistolet. Gdyby całkowicie wyciągnęła znak, broń najprawdopodobniej \wystrzeliła by i ją zabiła.


@riley24: jak to dokładnie wyglądało, gdzie te plakaty wisiały i w sumie po co ona wyłaziłą, żeby je zabrać?
  • Odpowiedz
@Limonene: Z tego co zrozumiałam to był plakat na takiej tabliczce do wbijania w ziemię. Kobieta się zdenerwowała, gdy go zobaczyła i chciała go zabrać zanim inni zobaczą, co w sumie można zrozumieć. Gdybym zobaczyła plakat, który mnie szkaluje też bym wysiadła, żeby go zerwać ¯\_(ツ)_/¯
  • Odpowiedz
via Wykop Mobilny (Android)
  • 766
@riley24: facet siedział w izolatce, a listy nadal przychodziły i były nadawane w zupełnie innym miejscu niż z więzienia, a policja nadal twierdziła, że to on?
  • Odpowiedz
via Wykop Mobilny (Android)
  • 83
@resuf: trochę jak sprawa Trójki z West Memphis. Trzech młodych chłopaków poszło do pierdla za morderstwo, którego nie popełnili tylko dlatego, że nie podobali się kuratorowi do spraw nieletnich i tak było najwygodniej dla policji
  • Odpowiedz
@riley24: plusik dany, kawka zaparzona, poduszeczka z egipskiej bawełny pod główkę podłożona, na ścianach pokoju makiety tłumiące dźwięk założone, i zabieram się za czytanie.
  • Odpowiedz
via Wykop Mobilny (Android)
  • 18
@penguin: no nie wiem, mogło to np. wzbudzić podejrzenia i zapoczątkować nowe śledztwo prowadzone przez innych ludzi? Ale fakt, lepiej zignorować.
  • Odpowiedz
Kisnę z komentarzy "robię kawę i czytam...". Serio, przeczytanie kilku akapitów zajmuje tyle czasu, że trzeba z tego rytuał robić i koniecznie się tym chwalić? Każdy normalny przeczyta tę historię pomiędzy innymi zajęciami, bez ceremoniału...
  • Odpowiedz