Aktywne Wpisy
Zawiera treści NSFW
Ta treść została oznaczona jako materiał kontrowersyjny lub dla dorosłych.
![](https://wykop.pl/cdn/c3397992/kenay_SITUWojBpa,q60.jpg)
kenay +17
List pożegnalny już wydrukowany. Aby nie zginął zostanie rozesłany jutro rano na meila do najbliższych. To jest ten moment, w którym człowiek doszedł do ściany i aby dłużej, oraz bardziej się nie męczyć postanowił zakończyć to tu i teraz. Wybrałem chyba najbardziej bezbolesną metodę - zaczadzenie w odpalonym samochdozie. Miał być sznur, ale nie wiem czy dał bym radę, a tak tylko usnę i po sprawie. Tylko nie idźcie w moje ślady.
Gdybym w tamtym momencie wiedział co się ma wydarzyć, zamknąłbym mieszkanie i wio z powrotem do siebie, nie moja chata nie mój problem xD
Ale tego nie zrobiłem. Spokojnie do niego podchodzę z klapkiem, robię zamach, on akurat odlatuje, trafiam go w locie, upada na ziemię, patrzy się na mnie, ledwie otrzepałem go z kurzu. Rusza się i znów zaczyna latać tym razem celując we mnie. Gdybym miał kiedykolwiek się zesrać, to w tamtym momencie. Dzidą #!$%@?łem z pokoju gasząc za sobą światło i zamykając drzwi.
Próbowałem na spokojnie rozkminić czym by go #!$%@?ć, ale czas niestety nie był już po mojej stronie. Największy błąd jaki zrobiłem - zgaszenie źródła światła. Bystrym okiem c*#!$%@? piehdolony zobaczył, że w przedpokoju się świeci światło i zaczął się przedostawać szparą pod drzwiami z dużego pokoju. Wziąłem szybko jakiś ręcznik i zacząłem go przykładać do szpary modląc się żeby nie wleciał, ale gdzie zatkałem tam widziałem wystające czułki obok. Byłem przerażony. Czułem się jak w lśnieniu kiedy Jack Nicholson próbował przejść przez drzwi. Szybko wziąłem Axa mojego starego i Rexone mojej starej i zacząłem psikać ile wlezie po całej długości szpary.
Tylko go #!$%@?łem. Teraz nie tylko chciał przelecieć przez szparę do światła, a zaczynał do tego przy każdej próbie przejścia bzyczeć, jakby chciał mieć już silniczek gotowy gdy przejdzie, żeby wlecieć we mnie na pełnej kuhwie.
Wziąłem jakąś mgiełkę do pryskania i zacząłem pryskać mu po ryju, to się cofnął za drzwi, coś polatał i znów próbował się przedostać. Walczyliśmy w ten sposób ze dwie minuty, kiedy zauważyłem, że mgiełka mi się kończy. To była chwila prawdy. Już widać, że trochę śnięty przeszedł przez szparę. Dzięki Bogu, że ta mgiełka to jakieś słodkie gówno, to posklejało mu te wielkie jak c*uj skrzydła i nie był w stanie latać. Szybko się podniosłem i zgniotłem mu ryj butem. To był koniec. Nie wierzyłem, że ten koszmar się skończył. Strzeliłem mu jeszcze, przed wywaleniem go do kibla, fotę, bo ani matka ani różowa by mi nie uwierzyły. Ojciec by pewnie uwierzył, on swoje w życiu widział.
Następnego dnia wróciłem do siebie, nauczony pokory do natury i posiadający doświadczenie, które pisane było tylko nielicznym
#truestory #takbylo