Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Mirki i mirabelki, potrzebuję porady. Otóż coraz bardziej przestaję sobie radzić z życiem, najprawdopodobniej mam depresję. Teoretycznie nie mam do tego żadnych podstaw. Wygląd mam nie najgorszy, takie 7/10. Chodzę regularnie na siłownię (kaloryfera jeszcze nie mam, ale ogólnie już dobrze wyglądam), mam 1.87m wzrostu, dbam o wygląd, fryzurę itp. Dobrze się ubieram. Pracę też mam nie najgorszą, jestem programistą. Mitycznych 15k nie zarabiam, ale jak na mój wiek (24 lata), to nie jest najgorzej. A jednak czuję taką wewnętrzną pustkę, nic mi nie sprawia radości. W sobotę musiałem wcześniej zakończyć trening na siłowni bo czułem, że zaraz się rozbeczę. Sam nie wiem dlaczego, tak o, bez żadnego powodu. W sobotę ogólnie płakałem 5 razy praktycznie bez powodu, dzisiaj 2 razy. Ogólnie dzisiaj przez cały dzień nie wstałem z łóżka (nie licząc potrzeb fizjologicznych). Przez 1/3 dzisiejszego dnia patrzyłem się w sufit, w podłogę lub leżałem z zamkniętymi oczami i po prostu co jakiś czas patrzyłem na zegarek kiedy ten dzień się skończy. W tygodniu jestem zajęty pracą, więc jakoś funkcjonuję. Ale jak przychodzi weekend, to jest mi bardzo ciężko. Praktycznie cały czas towarzyszy mi wspomniane wcześniej uczucie wewnętrznej pustki, stale jestem smutny. To co kiedyś sprawiało mi radość, już od dawna mnie nie cieszy. Nawet na urlopie nie czułem radości z życia. Czasem przewijają mi się przez głowę myśli, że najlepiej byłoby, jakbym z tym wszystkim skończył. I dodatkowo wiem, że wiele osób ma gorzej niż ja, wyglądają gorzej itp, ale takie myślenie mi nie pomaga, wciąż mam strasznie niskie poczucie własnej wartości. I ogólnie strasznie mi dokucza samotność. Praktycznie nie mam znajomych, ale nie wiem jak mogę to zmienić. Jeżeli ja sam do kogoś się nie odezwę, to nikt do mnie nie napisze/nie zadzwoni. Już wcześniej (chyba od liceum) miewałem takie dni, że potrafiłem płakać bez powodu, ale to zazwyczaj przytrafiało mi się tylko w wakacje oraz w okolicach Sylwestra. Ale od kiedy skończyłem studia (luty), to taki stan pojawia się u mnie o wiele częściej. Obecnie to chyba trwa to bez przerwy już drugi miesiąc. A ta samotność bardzo mi doskwiera, ale niestety nie jestem typem osoby z którą chce się spędzać czas. Nie potrafię za bardzo rozmawiać z ludźmi, nie potrafię nawiązywać kontaktów z dziewczynami (poza jedną koleżanką). Ogólnie to mam tylko jednego w miarę bliskiego kolegę, który obecnie ma dziewczynę i przez to praktycznie nie ma dla mnie czasu. Dłużej niż na 10 minut to ostatnio widzieliśmy się w kwietniu. I mam jeszcze bardzo bliską koleżankę, jedynie z nią spędzam trochę czasu. Widujemy się różnie, czasem raz na 2 tygodnie, a bywa i tak, że po 2 razy w tygodniu. I zależy mi bardzo na znajomości z nią, ale tak jak zależy na przyjaciółce. I od tygodnia myślę o tym czy jej o tym wszystkim nie powiedzieć. Tylko boję się po prostu czy nie zacznie mnie uważać za słabego człowieka, co sobie o mnie pomyśli. Albo czy nie będzie przez to chciała się zdystansować, bo uzna mnie za toksyczną osobę. Bo nie wiem jakie ona ma zdanie na ten temat, nigdy o tym nie rozmawialiśmy. I boję się, że się ode mnie oddali. I pomimo tego, że nie zależy mi na niej jako dziewczynie, to uważam ją za bliską osobę i bardzo mi zależy na kontakcie z nią, po prostu uważam ją za przyjaciółkę. Bo zawsze jak się z nią spotkam, to czuję się tak lepiej, napełnia mnie ona pozytywną energią. I nie wiem czy poradziłbym sobie jakby się do mnie zdystansowała, po prostu nie chcę jej stracić, bo poza nią to nie mam nikogo. A czuję, że powinienem z kimś w końcu o tym porozmawiać, bo od dłuższego czasu jest kiepsko, ale ten weekend miałem już wyjątkowo słaby. Co byście mi doradzili, odważyć się i porozmawiać z nią czy próbować sobie radzić dalej samemu? Czy może wybadać jakoś jej poglądy i wpierw się zapytać co sądzi o ludziach z depresją? I czy sądzicie, że powinienem wybrać się do psychiatry, czy sama rozmowa z kimś bliskim powinna pomóc?

#depresja #samotnosc

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: Eugeniusz_Zua
Dodatek wspierany przez: Wyjazdy dla młodzieży
  • 26
OP: Z tym 7/10 może przesadziłem, może 6/10. Chodzi mi ogólnie o to, że nie jestem paskudny, ale też nie jestem chadem. Taki przeciętniak. Do chodzenia na siłownię motywuje mnie przyjaciółka, jak się dowiedziała, że zacząłem sobie odpuszczać to mi nagadała trochę. Bo zaczynałem sobie robić przerwy po 1-2tyg, albo mocno skracać treningi. Tak samo dzięki niej zacząłem bardziej dbać o siebie. Ogólnie wiele jej zawdzięczam, gdyby nie ona to sam
Przede wszystkim zanim wejdziesz w relacje z kimś zajmij się sobą i swoją głowa. Najlepiej na terapii. A potem myśl o związkach.
OP: @gaiapl
Ja nie myślę o związku z nią. Przyjaźń pomiędzy chłopakiem a dziewczyną też istnieje :) Jest mi ona bliska i to bardzo, ale to taki przyjaciel, tylko, że żeński przyjaciel :) Chyba, że masz na myśli to, że jej celem jest to abym kogoś poznał. Jeżeli tak, to wiem, że wpierw muszę zająć się sobą.

I dzisiaj jej jednak powiedziałem o wszystkim, jutro o tym dokładniej porozmawiamy jak się
@AnonimoweMirkoWyznania: posiadanie przyjaciela na pewno przyniesie Ci ulgę(takiego który zna tak poważny problem) tym bardziej jeśli tak pozytywnie na Ciebie działa ta dziewczyna.

Nie mniej po Twoim opisie specjalista mógłby zdziałać dużo dobrego. Będzie miało to pozytywne odzwierciedlenie w każdego typu relacji. Już #!$%@?ąc od innych elementów życia.

W każdym razie powodzenia ;)
WierzgającyDryblas: Mirku,
z tego co widzę potrzebujesz psychologa, a nie psychiatry. Psychiatra jest lekarzem - może Ci wypisać leki i dać zwolnienie, ew. skierowanie na dalsze badania/diagnozy itp. Psycholog jest terapeutom - porozmawia z Tobą i razem z Tobą wypracujecie drogę terapii. Najlepiej idź do kilku, 2,3,5. Jak wyczujesz że jest ok, to kontynuuj. To nie ból głowy, że minie od paracetamolu, potrzeba czasu.. ale z każdą sesją jest lepiej.

Koleżance