Wpis z mikrobloga

Sześć lat temu uratowałem dziewczynie życie. Chciała się zabić. Nie znałem jej i nadal nie znam.

To był ciepły majowy dzień, 31.05.2012 około godziny 12:00, ja student I roku AGH w Krakowie. Jechałem linią 129 do Galerii Krakowskiej, na Prandoty wsiadła dziewczyna, około 21 lat, wyglądała na chorą i przemęczoną. Po krótkim czasie widząc, że coś tu nie gra, spytałem czy wszystko z nią w porządku. “Nie”, odpowiedziała. “Pomóż mi, źle się czuje, nie dam rady sama wrócić do mieszkania. Wszystko mnie boli”. Odpowiedziałem: “Wysiadamy na następnym przystanku (Politechnika) i odwiozę Cię do mieszkania (Rondo Barei).”.

Wziąłem ją pod rękę, autobus podjechał od razu (129 w przeciwną stronę) i wracamy. Nie było z nią aż tak źle, była bardzo zmęczona - myślę, pewnie mocne zapalenie płuc bo maj. Jednak po paru przystankach zaczęła wymiotować. Na przezroczysto biało. Osz #!$%@?! Coś tu nie gra, pewnie się głodziła albo co gorsza nażarła tabletek. Ludzie się gapią, większość ucieka - nie chcą mieć z tym nic do czynienia. Szukam kogokolwiek, kto ją chwilę przytrzyma, a ja lecę biegiem do kierowcy, żeby zatrzymał autobus. Musiał trzymać się procedur! Dopiero na kolejnym przystanku wysiedliśmy, to była spokojna podmiejska ulica i przystanek “Brogi”.

Zaprowadziłem ją na ławkę. Nikt inny nie chciał pomóc. Ona tłumaczy się, że jest tylko chora, że to nic poważnego. Żebym dał spokój. Jednak ja czuję, że coś jest nie tak. Przytula się do mnie. Nie chcę jej odrzucać, bo widzę, że potrzebuje wsparcia. Mówi, że już jej lepiej, nic nią nie boli i czuje się OK. Nie dowierzając temu, wypytuje ją o samopoczucie… Po krótkiej rozmowie, wali wprost: “Zjadłam 60 APAPów i zapiłam wódką. Nie chcę żyć. Nie mam już nic, rodzice mnie nie kochają, nikt mnie nie lubi, zerwał ze mną mój pierwszy i jedyny chłopak”. Włos zjeżył mi się na głowie, szybko wybieram 112. “Karetką będzie za 15 minut”. Pocieszam ją, wypytuję czemu to chcę zrobić, mówię jej, że to przejdzie. Staram się, żeby utrzymywała świadomość, robi się senna. W międzyczasie przychodzą ludzie na przystanek. Jakaś pani mówi, że jak mogłem zaniedbać tak swoją dziewczynę! “Nie znam jej, ona potrzebuje pomocy, czy pomoże też pani?”. Zrobiło się jej głupio i postanowiła mi pomóc.

Niestety, dziewczyna zasypia, układam ją w pozycji bocznej ustalonej (Przysposobienie Obronne się przydało). Oddycha jednak normalnie. Mija 15 minut i podjeżdża karetka. Jednak skręca ulice wcześniej. “Pewnie się pomylili i zaraz zawrócą”. Czas się dłuży, dziewczyna dostaje drgawek, trzęsię się delikatnie, ale oddycha. Za kolejne 10 minut przyjeżdża inna karetka. Relacjonuję sytuację, Panowie Ratownicy bardzo powoli zabierają się do pracy. Wnoszą ją do karetki, zamykają drzwi i nie wiemy co się dzieje. Po 10 minutach odjeżdżają bez słowa.

Nie wiem czy przeżyła. Nie wiem jak się nazywa. Nie myślałem wtedy o tym. Po prostu chciałem ją uratować. Przez lata męczy mnie myśl: czy przeżyła? Myślałem, że tak. Jednak po niespodziewanym samobójstwie koleżanki z uczelni, jestem sceptycznie nastawiony. Bardzo chciałbym ją znaleźć i z nią porozmawiać. Proszę o pomoc i kontakt.

#samobojstwo #zalesie #rozowepaski #krakow
  • 143
  • Odpowiedz
@bobicjusz: Nie czytasz ze zrozumieniem, ta dawka w niektórych okolicznościach może doprowadzić do zniszczenia wątroby, ale jeszcze nie jest to pewne. Dopiero przy kilku gramach paracetamolu zniszczenie wątroby jest praktycznie pewne.
  • Odpowiedz
@Axoi: jedyną okolicznością przy tej dawce to po prostu już wcześniej #!$%@? wątroba albo ewentualnie wątroba alkoholika czyli wiadomo że rozdupcona połowa narządów w bebechu na czele z wątróbką ;)
  • Odpowiedz
@bobicjusz: Albo osłabiona wcześniejszą infekcją wytrzymałość organizmu lub nawet wcześniej nie znana choroba wątroby. Takim bardzo smutnym przykładem jest historia którą usłyszałam od znajomej lekarki – panna młoda po własnym weselu leczyła kaca paracetamolem… Jedna tabletka, śpiączka, zgon, pan młody skończył jako wczesny wdowiec. Dziewczyna w teorii była w pełni zdrowa, nie wiedziała nawet że ma osłabioną wątrobę.

Dlatego że to może się każdemu przydarzyć zawsze gdy pada ten temat staram
  • Odpowiedz
Szczególnie że są leki przeciwbólowe które można połączyć z alkoholem bez tak destrukcyjnych efektów.


@Axoi: dla pewności mogę zapytać jakie? Pewnie ogólnodostępna informacja, ale apap/alko też jest ogólnodostępne, a nie kojarzyłem tego w ogóle, inna rzecz że za rzadko pije aby wiedzieć takie rzeczy ( ͡~ ͜ʖ ͡°)
  • Odpowiedz
@Usmiech_Niebios: Zapytaj o to w dobrej aptece magistra farmacji, serio mówię. Nie chcę o tym pisać w sieci bo nie jestem farmaceutką i mogłabym coś pomieszać, a nie chcę nikomu zaszkodzić. Ale na pewno jest co najmniej jeden który nie reaguje w żaden sposób z alkoholem.



  • Odpowiedz
@dondon myślisz że jak coś leży przy kasie w biedronce to nie można się tym zabić? Też tak kiedyś myślałam i prawie przedawkowałam gripex :D
60 tabletek apapu to 30g paracetamolu. Dawka toksyczna śmiertelnie Niebezpieczne to już 10g. Wątroba pada.
  • Odpowiedz
to ostatni, rozpaczliwy krzyk o pomoc.


@larvaexotech: A potem taka lambadziara przy każdej okazji gdy coś nie idzie po jej myśli łyka pudełko ibumu i przecina żyły w złą strone bo tęskni za atencją XD
  • Odpowiedz
  • 0
@p_tabz kiedyś byłam w odpowiednim miejscu i spotkałam znajomego z osiedla który też chciał się zabić i w sumie go powstrzymałam. szkoda że później nawet się do mnie po tym nie odezwał
  • Odpowiedz
@Axoi: Nie neguj słów @innigri. Śmiertelna dawka u dziecka to powyżej 300 mg/kg, dziewczyna spożyła 30 g, więc raczej żyje, ewentualnie ma zepsutą wątrobę, w co wątpię, bo to było lekko ponad 1,5 g na kg ciała, o ile dziewczyna ważyłaby 50 kg. Paracetamolem jest bardzo ciężko się zabić, zainteresuj się tematem ludzi uzależnionych od paracetamolu + kodeiny/tramadolu, mają co najwyżej wrzody. I dopiero W ICH NASTĘPSTWIE, zazwyczaj po spożywaniu
  • Odpowiedz