Wpis z mikrobloga

probowalem to napisac od paru ladnych godzin ale dopiero teraz mi przeszlo i sie uspokoilem.

Dzis mija 3 rok gdy moj przyjaciel jebnal sie na tory, i wiecie #!$%@? co? Czas wcale nie goi ran, wciaz czuje mega zal ze "pod koniec" naszej znajomosci nie mielismy zbyt dobrych stosunkow. Ale i jest mi z tego pododu podwojnie zal bo wzialem na swoje barki czesciowa odpowiedzialnosc ze poniekad jest to i moja wina, bo od jakiegos roku wczesniej nasza znajomosc nieukladala sie zbyt dobrze. Nie zdradze o co dokladnie chodzilo, bo to zbyt gleboki temat. Ale do tej pory jestem bardzo wdzięczny naszej kupeli ktora wymusila na nas mimowolne dwukrotne spotkanie sie nas oboje chwile przed tym gdy wybral swoja sciezke... I wiem wiem, ze byl strasznym egoista i idiota robiac to i w ogole. Do tej pory gdy mam jakies flashbacki z nim zwiazane to wyzywam go od #!$%@? i idiotow ze to zrobil. Nie wiem dokladnie co chcialbym tu przekazac ale moze to ze nawet gdy tylko delikatnie podejrzewacie ze z waszymi dobrym znajomym jest cos nee tak to lepiej wparowac mu na chate sprobowac wyciagnac rozmowe, cokolwiek. Wiem tez ze rozne sa przypadki, 2 miesiace wczesniej od tego zdarzenia jebnela sie inna znajoma, gdzie bylem u niej na grillu, byla cala usmiechnieta i w skowronkach. To bylo w niedziele, a w poniedzialek rano juz nie zyla. Faktem jest ze chorowala na typowy borderline i to jest jeszcze jakies wytlumaczyle ze w takim przypadku w zasadzie nie znasz dnia ani godziny. Ale wracajac do Dawida, do tej pory jest mi #!$%@? #!$%@? #!$%@? #!$%@? zal ze zamiast #!$%@? ta meska dume i sie po prostu przeprosic to kontakt miedzy nami sie w zasadzie urwal, i nie liczac jego jednej interwencji w moim zwiazku, gdzie zapalil mi pomaranczowa lampke ze jednak cos moze byc nie tak, ja parlem w zaparte ze pewnie sie myli itd. I wiecie #!$%@? co? I mial racje, on sie jebnal, moj zwiazek sie #!$%@? totalnie, a w ramach "rekompensaty" postanowilem wyciagac z "bagna" jego dziewczyne ktora zostawil, choc wtedy i ze mna nie bylo fajnie bo tez mialem niezle jazdy. Co bylo dalej? Oboje z jego dziewczyna probowalismy sie wyczolgac z bagna, choc to raczej bylo czy moze jest(?) niemozliwe, bo ile razy nie probowalismy to zawsze tonelismy jeszcze bardziej, az po pol roku nasze drogi sie rozeszly kontakt sie urwal i kazdy poszedl w swoja strone.

Dzis mija 3 rok od tamtych zdarzen, i? i od pol roku razem z jego dziewczyna wynajmujemy wspolnie mieszkanie, kazde z nas probuje rozwijac swoje zycie osobiste jaki kariery i co? i wciaz nam #!$%@? jeden wychodzi. nie bedzie happyendu (pomijajac glupie pytania, nie nigdy nie bylismy razem i nie bedziemy) #przegryw
#samobojstwo #truestory #sadstory #wysryw ##!$%@?
  • 5
  • Odpowiedz
@JohnFairPlay: Cholernie ciężko jest żyć z takim "ciężarem na sercu" gdy jesteś świadom że już nic nie zmienisz. Chciałbym choć raz, choć na moment zwalic ten ciężar z siebie i poczuć jak to było kiedyś... Jedyne co zostaje to nauczanie się go nosić w sobie...
@kon_na_biegunach: dzięki!
  • Odpowiedz
@Fasol88:
#!$%@? uczucie nie móc wczytać save'a i zagrać w życie trochę inaczej...

Mam takie pytanie, czy zażywaliscie substancje psychoaktywne? To częste przed tego typu sytuacjami, pp porostu powodują straszne huśtawki nastrojow
  • Odpowiedz