Wpis z mikrobloga

Dawniej, obracając się w towarzystwie medycznym, fizjoterapeutycznym, opowiadaliśmy sobie często różne historie, śmieszne mniej lub bardziej. Odkopałam wśród nich taką, podobno autentyk :)

Pacjentka przyszła na prądy diadynamiczne na kolano, dała zlecenie i weszła do kabiny, po czym wszedłem, wziąłem gazy, zmoczyłem i przykładam elektrody, następnie.... szukam bandaża (pacjenci mieli w zwyczaju przynosić swoje - jakby się szpitalnych brzydzili), znalazłem zatem owijam kolano, włączam aparat i wychodzę na 12 min. Po zabiegu wyłączam aparat, odwijam kolano, zwijam bandaż i oddaje gazy; pokazuję bandaż pacjentce i pytam:
- nasz czy pani?
Ona: OK...
lekko skonfundowany pytam ponownie z bandażem w dłoni:
- nasz czy pani???
Ona: no ok ok!
Zgłupiałem totalnie, wiec wyszedłem i pytam opiekuna czy bandaż jest nasz? na co opiekun, że tak. Odłożyłem go do koszyka i czekam aż pacjentka opuści kabinę. Po dziesięciu minutach zastanawiam się ile można na dupę spodnie zakładać. W tym momencie odsłania się zasłona, a kobitka cichym głosem:
- gdzie mam nasikać?
Opiekun: słucham???
mnie oczy wyszły z orbit ze zdumienia
Pacjentka: no tamten pan kazał żebym nasikała
Ja: Ja kazałem???
Pacjentka (poddenerwowana): mówił pan żebym naszczała!
Ja: Ja się pytałem czy bandaż to był nasz czy pani?
I w tym momencie kobitka zrobiła się czerwona jak cegła a fizykoterapia piała ze śmiechu

#fizjoterapia #pasta #humormedyczny
  • 3
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach