Wpis z mikrobloga

Nie ufajcie kobietom.

Byłem dzisiaj na obiedzie z pewną uroczą kobietą. Starsza ode mnie, ma dziecko i - uwaga - męża. Jednak mimo wszystko ona nie stawiała oporów, mi to też specjalnie nie przeszkadzało, w końcu czy kobieta nie może spotkać się z mężczyzną na obiedzie? Dowiedziałem się od niej, że jej mąż wyjechał w delegację na tydzień, a ona coby się nie nudzić w domu postanowiła się ze mną umówić. Naprawdę przyjemnie nam się rozmawiało. Pytała co tam u mnie na studiach, jak mi się mieszka bez rodziców. No generalnie było czuć chemię. Ja zamówiłem schabowego z frytkami (bez warzyw) a ona sałatkę z kurczakiem. Wszystko przebiegało idealnie, jakieś żarciki, gadka szmatka, wszystko się kleiło. Czułem, że to kobieta mojego życia. Umówiliśmy się nawet na pojutrze u mnie w mieszkaniu. Powiedziała, że mi może coś upiec. Uznaliśmy, że czas się zbierać i przyszedł kelner z rachunkiem. Wtedy stało się coś, co sprawiło że czar prysł. Postanowiła rozdrapać moje najgłębsze rany, zadać cios w najczulsze miejsce. Wiecie co powiedziała?


  • 1