Wpis z mikrobloga

Coś lżejszego, na szczęście.

Kropi. Mam iść po jabłka na kompot pod jabłoń. No przecież z cukru nie jestem, nie roztopię się. Jest ciepło, nie będę chory jak zmoknę. Po tej krótkiej dedukcji idę w końcu. Podchodzę, wkładam trochę jabłek do miski, zaczyna lać bardziej. Wracam z jabłkami. Przyspieszam, bo potem trzeba się przebierać, jak się zmoknie. Brrr wogle. Jeszcze tylko schody. Mokre schody.
Staję przypadkowo na krawędzi schodka. Zjeżdżam z tego, na co wszedłem. Jabłka się wysypują, ja cały drżę.
Sytuacja jak sytuacja.
Jednak - byłem w butach górskich, takich z cholernie dobrą przyczepnością. Jednak schody mokre. Strach pomyśleć, co by się stało w trampkach zamiast butów górskich. Akurat kupiłem nowe no to trzeba pochodzić przez górami.

Dobrze, do cholery, że ja trzymałem tę miskę z tymi jabłkami, bo wylądowałem na łokciu zamiast nadgarstku. Być może bez tej cholernej miski byłoby gorzej typu złamany łokieć przez upadek na nadgarstek.

Weźcie zwolnijcie chociaż raz w życiu. Szczególnie na prostej.
Być może wam to uratuje dupę.
#wypadek #nicistotnego
  • Odpowiedz