Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Hej Mireczki i Mirabelki. Jestem #rozowypasek lvl 28. Moim problemem jest toksyczny ojciec. Od razu mówię, że u mnie nie było jakiejś patologi. Ot normalni z pozoru rodzice, oboje pracowali w jakichś firmach do 16, mieszkaliśmy w bloku. I było ok. Ale jak miałam może 11 lat to moi rodzice zaczęli własną działalność. Nie wynajęli sobie biura bo cebula, więc klienci ciągle nam przychodzili do mieszkania, telefon dzwonił cały dzień i byli "w pracy" od rana do wieczora. Niby finansowo na tym wychodzili ok, ale mieszkanie w 5 osób w 3 pokojach w bloku w "biurze" to była masakra. A po jakimś czasie nasz ojciec zaczął świrować.

Z domu w ogóle nie wychodził, bo zakupy i wszystko robiłam ja z mamą. Z ludźmi się nie widywał, tylko czasami z klientami dla których musiał być sztucznie miły. Więc całe frustracje wylewał na nas. Nie mówię, że była jakaś patologia, ale takie psychiczne znęcanie się. Od rana szukał zaczepki żeby się o coś za przeproszeniem #!$%@?ć. A to szafka nie domknięta, a to buty krzywo stoją, a to obiad nie taki. Każde jego odezwanie się było chamskie i było sposobem na szukanie kłótni. Moja mama ciągle płakała, my z rodzeństwem próbowaliśmy jej bronić, to też nam się dostawało. W końcu zauważyliśmy, że najlepiej się w ogóle nie odzywać. Oczywiście nie mogliśmy zapraszać do domu znajomych bo mu to przeszkadzało, nie można się było głośno śmiać, albo bawić bo mu przeszkadzało.

Przy tym mój ojciec to taki typowy #janusz co wie wszystko najlepiej. Sam nie ma prawa jazdy ani samochodu, ale wypomina innym, że jeżdżą gratami. Sam nie ma znajomych, ale krytykuje innych, że mają głupich kolegów. Sam się nie wyprowadził nigdy z bloku, ale wyśmiewa swoją siostrę, że ma krzywą rynnę w nowym domu. Itp.

Niestety z czasem to się coraz bardziej nakręcało. Poszliśmy wszyscy na studia, oczywiście za bardzo nam rodzice nie pomagali bo ojciec uważał nas za pasożytów.

Całe życie słyszeliśmy, że jesteśmy beznadziejni, do niczego się nie nadajemy, przez to mamy problemy w dorosłym życiu. Ja mam napady lękowe, boję się ludzi, jestem bardzo nieśmiała, moja siostra ma bulimię, a brat wylądował w psychiatryku. Ale próbujemy sami walczyć ze swoimi problemami.

Niestety każde spotkanie rodzinne czy to święta, czy jakieś wyjazdy są nieprzyjemne, każdy się spina żeby mój ojciec się nie nakręcił i stara się chodzić na palcach. Żal mi najbardziej mamy która musi z nim wytrzymywać na co dzień. I nie powiem, nie jest okropny cały czas. Ma dni, że jest ok, można o czymś pogadać. Ale przebywanie z nim jest bardzo stresujące bo nie wiadomo kiedy coś chamskiego palnie.

Moja rodzina już jest przyzwyczajona, ale ludzie z zewnątrz nie. Chłopak mojej siostry był przerażony jak tak w ogóle można mówić do innych ludzi. On jest programistą, zarabia ok 15k, a mój ojciec się z niego nabijał, że tak mało (gdzie sam zarabia czasami dużo mniej jak nie ma zleceń).

No i teraz mój problem do którego zmierzał ten cały wstęp. Poznałam jakiś czas temu chłopaka, jesteśmy razem pół roku, niedługo razem będziemy mieszkać. Myślę, że to ten Jedyny. Czy powiedzieć mu o tym wszystkim? Z jednej strony chcę być szczera, nie mieć przed nim tajemnic, ale z drugiej bardzo się boję, bo ciężko mi mówić o osobistych problemach. On jest cudowny, ma super rodzinkę, już ich poznałam i było bardzo miło. A u mnie takie spotkania to stres i przykry obowiązek (przez mojego ojca).

Wiem, że będzie go musiał w końcu poznać, chociażby na jakimś weselu (jeśli do tego dojdzie). I tego się boję, bo jednak małżeństwo to połączenie dwóch rodzin. I nie wiem jak jego rodzina zareaguje na moją. Czy byliście w podobnej sytuacji? Czy pomyślelibyście źle o swoim partnerze tylko dlatego, że ma nieprzyjemnego rodzica?

A może lepiej nie mówić o tych problemach i liczyć na to, że przy ewentualnym spotkaniu pójdzie dobrze?

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: sokytsinolop
Dodatek wspierany przez: Wyjazdy studenckie - bogata oferta przez cały rok
  • 8
A jak sobie wyobrażasz to inaczej? Powinnaś go uprzedzić, jeżeli go kochasz to nie miej przed nim żadnych tajemnic. On wiąże się z Tobą, nie Twoim ojcem czy mamą, zdecydowanie łatwiej będzie Wam przeżyć pierwsza wizytę u Twoich rodziców gdy on będzie świadomy tego, co może go tam czekać. Lepiej będzie jak gdy go ostrzeżesz niż rzucisz na taką głęboką wodę.
Teztakmam: Wiem aż za bardzo, co czujesz. U mnie sytuacja podobna - ojciec też ma firmę w domu, nie ma prawka, januszeje, a do tego ma jeszcze problemy psychiczne i chyba już ze 20 lat jedzie na xanaxie. Oczywiście trzeba uważac na każde słowo, żeby go przez przypadek nie wkurzyć, bo się obrazi, zamknie w biurze i będzie udawał wielce pokrzywdzonego, zranionego przez cały świat. Nawet na żarty trzeba uważać. Mój
GwiezdnaBabcia: @AnonimoweMirkoWyznania: Spoko, przecież ten chłopak będzie z tobą a nie z twoimi starymi... Ja też mam teścia kose, na niczym się nieznam, nic nie potrafię bo nie pracuję w polu, ale #!$%@?.. rower kupiłem żonie, bo nie składak... ale #!$%@?.. auto kupiłem żonie bo ma milion elektryki. Dodam, że zawsze jestem na zbiorze, ziemniaków jakiejś wycince drzew, żniwach itp i pomagam teściowi nigdy z niczym sobie nieporadziłem zawsze daje