Wpis z mikrobloga

Pamiętam jak mi wmawiano, że studia, albo szkoła to najlepszy czas życia.
Szkoła była totalnie do dupy, nie polecam nikomu. Studia już trochę lepsze, więcej prywatności mieszkając daleko od rodziny, ale dalej nic przyjemnego.
Za to praca okazała się bez porównania najlepszym okresem życia, lepszym niż cokolwiek wcześniej razem wzięte. Czy tylko ja tak miałem?
Wolność, podróże i ogólnie brak stresu. Trzymajcie się Mirabelki i Mirki od #matura jeszcze tylko studia i wasz trud się skończy
  • 54
  • Odpowiedz
@baranek1: @qmato: ja też potwierdzam. Nauka z przymusu, jakieś obowiązki i terminy, to głównie kojarzy mi się ze szkołą. Teraz po robocie wychodzę i mogę robić co tylko chcę. Jak chcę się uczyć to się uczę, nikt mi nie każe bo kolokwium/klasówka czy egzaminy. Zwłaszcza to sprawiło że do nauki podchodzę zupełnie inaczej i w końcu czerpię z tego jakąś przyjemność ( ͡° ͜ʖ ͡°)
  • Odpowiedz
Dokładnie, studia to może był magiczny czas za PRL, gdzie nie musiałeś wynajmować pokoju za 1000 zł i liczyć każdej złotówki, tylko wciągało się alpagi przy winylu Kombi czy innego Perfectu.
  • Odpowiedz
@baranek1 mi się szkoła kojarzy z niepotrzebnym stresem. Idę do szkoły - uczę się, pisze sprawdziany kartkówki - wracam do domu - uczę się na następny dzień, robię prezentacje, projekty itp.
Gdzie tu czas wolny? Gdzie czas dla mnie? Jak ktoś chce miec dobre wyniki to praktycznie nie ma jak rozwijać swoich zainteresowań.
  • Odpowiedz
@baranek1: Szkoła to czas mieszany (podstawówka to byłem za mały żeby oceniać z obecnej perspektywy, gimnazjum mi się zajebiście podobało, nowi zajebiści ludzie, zajebiste przyjaźnie, okres gdzie już patrzyło na dziewczynki ze wzajemnością, natomiast liceum to już takie nudzenie i straszenie maturą).

Studia dla mnie to całkiem spoko okres. Inne miasto, mieszkanie samemu, inna organizacja czasu pracy, więcej czasu na swoje pasje, inni ludzie, z którymi te pasje można dzielić. Plus
  • Odpowiedz
  • 22
Szkoła zajebisty okres, szczególnie liceum. Masa nowych poznanych ludzi, zero stresu bo do większości przedmiotów nie musiałem się w ogóle uczyć. W drugiej klasie co tydzień osiemnastka jakiegoś znajomego, a jak nie było to zawsze można było wyskoczyć gdzieś z przyjaciółmi. W trzeciej klasie już głównie przygotowania do maturki, ale imprezki też się zdarzały i można było się wyłączyć od szkolnego klimatu. A jak już się siedziało w szkole, to na lekcjach
  • Odpowiedz
@baranek1: Praca lepsza:
Wracam z pracy i #!$%@? 0 prac domowych, nauki, stresu.
Wyplata, wakacje, L4.
Szkoła/studia ? Jedyny plus to wakacje rok szkolny to jak holocaust. Pociłem się ze stresu przed każdymi ćwiczeniami i klasówką a teraz? Najwyżej mnie wyjebią i pójdę do innej pracy :>
  • Odpowiedz
@siodemkaxx: kartkówki, sprawdziany, zadania domowe - największe barbarzyństwo, niektórzy nauczyciele, niektórzy uczniowie - szczególnie gimnazja to było siedlisko patologii.
  • Odpowiedz
@baranek1 patola byla ale nie czaje ludzi ktorzy stresuja sie jakims sprawdzianem czy kartkówką xD napiszesz to napiszesz, nie to sie poprawi... nie stresowalem sie nigdy ani testami w gimbazie ani maturą ani zdawaniem prawka wiec nie czaje tego jak inni to przeżywają...
  • Odpowiedz
Gimnazjum i liceum sprawiały mi masę stresu, na studiach z początku było lepiej, pierwsze 3 semestry były dość łatwe, stres był tylko w okolicach sesji, aktualnie momentami jestem kłębkiem nerwów, mam ochotę rzucić to wszystko i wyjechać w Bieszczady ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Pracowałem już trochę w swoim życiu i to kompletnie inny świat, znacznie lepszy. Są obowiązki, wymagania, ale jest zdecydowanie mniej stresu, praca w stałych godzinach,
  • Odpowiedz
@siodemkaxx: każdy jest inny, inaczej podchodzi do takich rzeczy, ważne jest też jak na to patrzą rodzice.

Moi obrali strategię dołowania, kiedy coś się nie udawało. Braku jakichkolwiek zachęt, winieniu moich zainteresowań za wszelkie porażki. Teraz gdy ostatecznie mi się udało, w wieku 24 lat zarabiam więcej niż całe kuzynostwo razem wzięte, dopiero czuję jakikolwiek szacunek. Ale o tym jak było kiedyś nie zapomnę. To tez daje satysfakcję, że doszedłem do
  • Odpowiedz
  • 7
@baranek1 liceum to byl ekstra czas. Poznałam dużo fajnych ludzi, dobrze się bawiłam jak był czas osiemnastek, pierwsze papierosy, podjarka gdy można było już legalnie kupować. Stresy jakieś były i osobiście dość dużo się uczyłam, ale lubiłam polski i angielski, chodziłam tam ze szczerą przyjemnością a dobrze napisany sprawdzian odbierałam jako pochwałę, która mnie motywowała dalej.
Studia były takie sobie, mniej imprez niż w liceum, gorsi ludzie, tylko więcej fajnych przedmiotów XD
  • Odpowiedz
@baranek1 Dla mnie jakos tak liceum fajnie przeszlo, wtedy przestalem zwracac uwage na oceny, zaliczalem frekwencje 50% i ani grama wiecej i jakos duzo luzu mi wtedy przyszlo... Natomiast podstawowka, gimbazjum i studia raczej zle wspominam... Wszyscy mowili mi, ze bedw tesknil za szkola - gowno prawda. Odkad pracuje, zarabiam sam na siebie zyje na duzym luzie. Wychodze z pracy - mam wolne. Nie mysle o niej po skonczeniu, nie mysle tez
  • Odpowiedz
  • 1
@baranek1 ciężko powiedzieć bo pracuje dopiero od roku i ma to swoje plusy ale studiowanie też miało. Mogłeś zachlac pale bez problemu ze musisz rano wstać, zero stresu praktycznie i problemów, spędzanie całych dni ze znajomymi na zabawie, sama społeczność studencka jest fajna, wyzwolone dziewczyny itp
  • Odpowiedz