Wpis z mikrobloga

@galmok: a mój kolega kupił za 200 zł, pojeździł z pół roku, potem zrobił kabriolet z kierownicą jak stery w samolocie, znów pojeździł kilka miesięcy, zrobił katowanie gdzieś na zadupiu i maluszek pojechał na złom.

Nawet pośmiertnie maluch nie doczekał się rehabilitacji - kolega wymieniając samochody, które miał mówi, że "ma teraz trzeci samochód, bo maluch to się nie liczył".