Wpis z mikrobloga

Przy okazji wysłuchania się w melodię budzika przypomniała mi się taka o to muzyczna anegdotka z lat moich szczeniecych :)
Moja madre uznała, że aby wybić mi z głowy zostanie lekarzem zapisze mnie do szkoły muzycznej. Trzeba wam wiedzieć, że rodzicielka wiązała z swoim pomysłem wielkie nadzieje gdyż posiadałam kilka cech, które w jej opini muzyk mieć powinien: długie palce, dobrą pamięć i zamiłowanie do muzyki.
Nadszedł dzień Przesłuchania. Weszłam do małego pokoju w szkole, znajdował się tam fortepian, regał z książkami i już wtedy stara nauczycielka.
Chwyciła moje dłonie i w zaczęła się zachwycać moimi palcami. Jako nietykalskiemu dziecku było mi bardzo nie na rękę, że obca, napalona baba trzyma moją rękę. Gdy ja próbowałam ją wyrwać, ona śpiewała peany ku dłoni.
Dziękując madre za przyprowadzenie mnie posadziła mnie przed fortepianem i rzekła: "No to tylko formalność bo z tymi dłońmi na pewno idzie w parze talent,, więc powtórz za mną melodię". Wybrzdąkała kilka nut i z fanatycznym spojrzeniem czekała aż ja to zrobię.
I zrobiłam. Patrząc jak z każdym uderzeniem w klawisze nauczycielce rzędnie mina a ekscytacja opuszcza ją z zawrotną prędkością zagrałam jej pieśń napełniajacą serce gorzkim rozczarowaniem nad moją osobą. Słowa nauczycielki, które z pretensją kierowała do madre pamiętam do dziś - "to dziecko nie ma ani grama poczucia rytmu, co za marnotrastwo tak idealnych dłoni!".
Dzięki brakowi talentu plan rodzicielki spalił na panewce :D
#anegdoty #opowiescidziwnejtresci #muzyka
  • 3