Aktywne Wpisy
XYZ91 +17
#famemma Jedno wam powiem. Ci influenserzy łącznie z tymi wardegami i Baxtonami to nowy poziom zeszmacenia się za kasę, kiedyś takimi określeniami były nazywane ulicznice, ale oni przebili to po stokroć bo te chociaż nie udają, a tu jeden robi film na drugiego w którym ujawnia jego chore fantazje, a ten musi mu za to podziękować do opinii publicznej chociaż pewnie ma ochotę mu wbić nos w głowę, żeby dalej istnieć i
WezelGordyjski +30
Kocham życie singla! Chcę ekran projekcyjny, to go sobie maluję na ścianie! Żadnych kłótni o niszczenie salonu. A w szafce czekają już chipsy i batony ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Jest na rejonie taki kot, co kilka lat temu wziął się nie wiadomo skąd jako młodzik i zamieszkał w takim półotwartym "kurniku" pełnym rupieci, gdzie kima w ukryciu. Od początku był człowiekosceptyczny, ale wystawiałem mu jedzenie i z czasem zaczął po nie podchodzić. Jednak oswajanie zatrzymało się na tym, że potrafi podejść do mnie na odległość metra i czekać na jedzenie. Za cholerę nie da się bardziej zbliżyć – albo ucieka, albo jak jest mega głodny, to stoi twardo i odpiera ataki łapą, czasem z pazurami.
Siłą nie da rady. Próbowałem go łapać na różne sposoby – wtedy przez tydzień trzyma pięć razy większy dystans niż zwykle. Podstępem nie da rady. Czasem udawało mi się go podejść jak spał w dostępnym miejscu, ale jak tylko się ocknął, to uciekał jak oparzony.
Na cierpliwość też ze mną wygrywa, bo jak jestem przy jedzeniu, to za nic się do niego nie zbliży i prędzej ja wymiękam niż on.
Jak żyć? Czy są jakieś pro tipy na dooswojenie takiego dzikiego zwierza? Czy tylko pozostaje odstrzał albo sprowadzenie oswojonego konkurenta, co go wygryzie z miejscówki?
Natomiast z praktycznej strony to trochę lipa jak nieraz chodzi obwieszony kleszczami a nie da się mu nijak pomóc, bo wszelkie specyfiki ku temu czy tam na jakieś pchły wymagają aplikacji na kota – co w jego przypadku jest niewykonalne.
Ewentualnie można mieć #!$%@?, ot dachowiec,