Wpis z mikrobloga

Szanowni P.T. fachowcy od #koty a może #weterynaria pomuszcie – da się oswoić takiego dzikiego #!$%@? matki natury?

Jest na rejonie taki kot, co kilka lat temu wziął się nie wiadomo skąd jako młodzik i zamieszkał w takim półotwartym "kurniku" pełnym rupieci, gdzie kima w ukryciu. Od początku był człowiekosceptyczny, ale wystawiałem mu jedzenie i z czasem zaczął po nie podchodzić. Jednak oswajanie zatrzymało się na tym, że potrafi podejść do mnie na odległość metra i czekać na jedzenie. Za cholerę nie da się bardziej zbliżyć – albo ucieka, albo jak jest mega głodny, to stoi twardo i odpiera ataki łapą, czasem z pazurami.
Siłą nie da rady. Próbowałem go łapać na różne sposoby – wtedy przez tydzień trzyma pięć razy większy dystans niż zwykle. Podstępem nie da rady. Czasem udawało mi się go podejść jak spał w dostępnym miejscu, ale jak tylko się ocknął, to uciekał jak oparzony.
Na cierpliwość też ze mną wygrywa, bo jak jestem przy jedzeniu, to za nic się do niego nie zbliży i prędzej ja wymiękam niż on.

Jak żyć? Czy są jakieś pro tipy na dooswojenie takiego dzikiego zwierza? Czy tylko pozostaje odstrzał albo sprowadzenie oswojonego konkurenta, co go wygryzie z miejscówki?
Pobierz Juzef - Szanowni P.T. fachowcy od #koty a może #weterynaria pomuszcie – da się oswoić...
źródło: comment_nJheGIlY8gI7y8zLGHFxqWLnaRvQwu9O.jpg
  • 4
@Juzef: A czemu nie możesz żyć z nim na jego zasadach? Widać, że go lubisz, więc go karm na odległość i popatrz sobie jak je, a niech on sobie będzie półdziki. Jak miał matkę dziką kotkę i już jest dorosły, to raczej taki zostanie.
@kizi: emocjonalnie patrząc to trochę lipa, że w dziada inwestuję, a ten się do człowieka nie przyznaje ()
Natomiast z praktycznej strony to trochę lipa jak nieraz chodzi obwieszony kleszczami a nie da się mu nijak pomóc, bo wszelkie specyfiki ku temu czy tam na jakieś pchły wymagają aplikacji na kota – co w jego przypadku jest niewykonalne.
Ewentualnie można mieć #!$%@?, ot dachowiec,
@Juzef: W necie znajdziesz trochę artykułów i porad, jak oswoić dzikiego kota. Można np. dać mu coś z walerianą do zabawy albo kocimiętką, w ogóle spróbować się z nim bawić, mówić do niego, generalnie nic na siłę, dawać smakołyki o ile możliwe z ręki i czekać, aż kot sam będzie się zbliżał. Ale niestety sa koty, które pozostaną wpółdzikie i nie dadzą się głaskać ani zabrać do domu. Trzeba uszanować.