Wpis z mikrobloga

jestem na placu zabaw z córeczką, z daleka widzę, że idą *madki* - łatwo je odróżnić od normalnych rodziców. niechlujne ciuchy, tatuaże, twarz jak na ostrym kacu - gromadka gówniaków, chomik w koszyku i pies na smyczy. z daleka krzyczą do rodziców siedzących przy wejściu, czy można z pieskiem, bo on już przecież załatwiony i w ogóle. ktoś tam odpowiada, że mu to nie przeszkadza, więc się tarabanią.

po jakimś czasie podchodzą do huśtawek, gdzie siedzę ja i pytają czy można z pieskiem - ja twardo, że nie, że mi przeszkadza. szok i niedowierzanie na madki twarzy, jakby ktoś ją w mordę strzelił.

- ale jak to, piesek już załatwiony wszystko, co to przeszkadza.
odpowiadam, że jest wyraźna tabliczka i zakaz wprowadzania psów. nie ważne, jak jest załatwiony, dookoła pełno piachu, dzieci raczkują czy siedzą i jedzą piach - dodatkowych odchodów zwierząt nie potrzeba.
- ale ja i tak wejdę!!!jeden
to po co się pani pyta, skoro pani postanowiła? nie była w stanie chyba tego przetrawić i poszła.

jak nie rurkowcy z licbazy demolujący bujawki dla dzieci to madki z kundlami, bo im wolno srać do piaskownicy. nosz urwa, co za ludzie. coś jest publiczne, czyli niczyje.

#zalesie #logikarozowychpaskow #horacurka #madki
  • 15
  • Odpowiedz
@pablo397: Jeśli chcesz mieć higieniczny piasek do zabawy dzieciakom, to kup se działkę i zbuduj tam piaskownicę a nie strugasz jaśniepana. Kobieta spytała z grzeczności, ot wielkie halo, a tyś zachował się jak buc więc rozumiem jej zdziwienie. Jak z resztą można oczekiwać, że piaskownica pod blokiem będzie czysta? Piasek w którym taplają się te dzieciaki już dawno został oszczany i na różne sposoby zbeszczeszczony przez lokalną luźno biegającą faunę (pieseły,
  • Odpowiedz
@pablo397: Plac jest ogrodzony, bo niektóre madki miały wieczny ból doopy o to, że piaskownica jest brudna. Jakby od samego zagrodzenia ta publiczna piaskownica w cudowny sposób stała się czysta i można było ten piaseczek nawet jeść łyżką...
Taka logika madków.

Co do zakazu wstępu ze zwierzętami - rozumiem to bardziej jako dbanie o bezpieczeństwo smarkaczy. Nie każdy pies może przebywać w towarzystwie dzieci.
Na swoim osiedlu jeszcze nie widziałam sytuacji,
  • Odpowiedz
@Zielona_Beczka: jak jest zakaz to ten pies ma #!$%@? w podskokach z tego miejsca. Jako dziecko miałem problem właśnie przez taka logikę. Dzisiaj jakbym był świadkiem takiej sytuacji to siła #!$%@? właściciela oraz psa bez zastanowienia z takiego miejsca.
  • Odpowiedz
@bajceps: Nie wiem czy wiesz, ale te tabliczki mają charakter czysto informacyjny - nie stanowią zakazu w sensie prawnym. Nikt nie jest zobowiązany do ich przestrzegania, więc radzę nie szeryfować bez sensu. Już od jakiegoś czasu sądy administracyjne uchylają mandaty oraz te "lokalne zakazy" jako będące środkiem ograniczającym swobodę poruszania się i przebywania w określonym miejscu, która przysługuje wszystkim obywatelom.
Mówiąc jaśniej, na swoim prywatnym podwórku możesz zakazać wchodzić człowiekowi z
  • Odpowiedz
@bajceps: Śmiało, tylko jeśli właściciel tak potraktowanego psa założy ci sprawę, będziesz musiał dowieść przed sądem że pies był agresywny i musiałeś użyć tego gazu, a brak kagańca tutaj niczego nie usprawiedliwi. W takich sytuacjach nie decydują subiektywne odczucia tylko fakty i dowody. Jeśli pies jest łagodny, ale czujesz się zagrożony przebywając blisko niego, lub po prostu nie lubisz psów, to zgadnij co powinieneś zrobić? Iść sobie gdzie indziej, a nie
  • Odpowiedz
  • 0
@Zielona_Beczka czekaj jestem na placu i przylazi gość z psem. Wg mnie jest on agresywny, wg. Właściciela nie. Więc nie mogę Pana wyprosić lub potraktować psa i wlasciela gazem to ja mam sobie pójść? #!$%@? co? Moja wolność jest mniej ważna od ziomka co sobie teraz chce zawłaszczyć ta moja przestrzeń wspólna?
  • Odpowiedz
@MrMate: Witaj w demokracji! Plac to nie jest "twoja przestrzeń wspólna" - to jest wasza przestrzeń. Twoja i dziecka, tak samo jego i psa. Według prawa człowiek z psem (z papugą, indykiem, krową, czy z dinozaurem) ma tę samą swobodę korzystania z miejsc publicznych jak madka z dzieckiem. Jeśli pies naprawdę nie jest w danej agresywny, a skasujesz go gazem bo tak ci się zadawało, licz się z tym że będzie
  • Odpowiedz
  • 0
@Zielona_Beczka dzięki pies mnie pogryzł. Nie warczał nie robił nic co świadczy o jego agresji. Po prostu przyszedł, niuchal i nagle cap.
Pies uśpiony, właściciel musiał mi zapłacić za leczenie i 5k zadośćuczynienia.

Nikt mi nie wierzył że po prostu ugryzl, dobrze że miejsce było monitorowane czymś lepszym niz zwykle kamery przemysłowe. Miałem 18 lat i uszkodzone ścięgno. A taki dzieciak 5lat to chyba by z tego nie wyszedł.

Jeśli ja sobie
  • Odpowiedz
@MrMate: Przykra sytuacja, fajnie że był monitoring.
Mimo wszystko trzeba rozgraniczyć pojęcia.Czyjaś strefa komfortu jest pojęciem abstrakcyjnym i indywidualnym. I nie, żadne prawo jej ani nie definiuje ani też nie chroni.
Koncerty życzeń - z cyklu ja życzę sobie, ja nie życzę sobie - możemy uprawiać w domu i na prywatnych posesjach. Na terenie miejskim/wspólnym, są inni ludzie i ogólne prawa. Może tu na tych samych zasadach przebywać każdy, matka z
  • Odpowiedz
  • 0
@Zielona_Beczka no i tu się nie dogadamy. Bo kulturalny człowiek jak usłyszy, że nie zgadzasz się to odpuści cham wlezie bo mu wolno. Wtedy osoba, która była na miejscu wcześniej musi odpuścić. Czyli jej wolnosc została naruszona ;)
  • Odpowiedz
@MrMate: Trochę się nie zrozumieliśmy. Osobiście ja nie trawię każdej roszczeniowej postawy, w każdym wydaniu. Człowiek z psem i człowiek z dzieciakiem mają takie same prawa przebywania w przestrzeni publicznej - problem pojawia się, kiedy jeden uważa że ma większe przywieje, tzn. może kogoś bezpardonowo wysiudać czy nie wpuścić, bo tak mu akurat pasuje. Nie kurła, w przestrzeni publicznej można się co najwyżej dostosowywać do okoliczności i warunków, a jak nie
  • Odpowiedz