Wpis z mikrobloga

Przypomniała mi się historia z #urzedy sprzed około roku, kiedy zmarła moja babcia i musiałam jej wyprawić #pogrzeb.
Sytuacja przykra, tym bardziej że byłam w zasadzie jej jedyną ogarniętą rodziną. Moja mama, a jej córka, zmarła 10 lat wcześniej. Mój wujek, a jej syn, pewnie się akurat gdzieś upijał i aż strach wydać mu zasiłek, bo przelałby go w gardło. Mój ojciec, a jej teść, generalnie olał sprawę bo to nie jego rodzina. Reszta rodziny też udawała że ich nie ma, bo w końcu wiadomo że 4k nie starczy nawet na zakład pogrzebowy, a do wyciągania #piniadz są ostatni. No to nie ma bata, musiałam ten pogrzeb wyprawić sama jako 24 letni piwniczak, który nawet pizzę załatwia przez internet.

I tak jak wszystkie formalności związane z aktem zgonu udało mi się zrobić praktycznie na gębę, pojawił się problem w zakładzie pogrzebowym, który musiał wydębić z ZUSu hajsy na trumnę i kwiatki. Bo to nietypowe że pogrzeb wyprawia ktoś o innym nazwisku niż denatka, a do tego jeszcze wnuczka. Potrzebowali:
- Aktu zgonu babci (akurat świeżo wyrobiony więc spoko),
- Aktu zgonu mojej mamy (całe szczęście miałam gdzieś w papierologii),
- Aktu urodzenia mojej mamy (też jakimś cudem był w domu)
- Mojego aktu urodzenia

I tu się pojawił problem, bo mój akt urodzenia gdzieś przepadł - prawdopodobnie poszedł do papierów do którejś szkoły. No nie miałam go. Nic nie pomogło że w dowodzie osobistym miałam wpisane że moja matka nazywa się tak i tak, miał być akt urodzenia i koniec, bo inaczej ZUS im nic nie wypłaci. A na wyłożenie z własnej kieszeni 6,5k (bo tyle wyszło w sumie za pogrzebanie człowieka w zwykłym dołku w ziemi) stać mnie nie było i te 4k z ZUSu to zawsze coś.

No to szybka (bo akurat zbliżał się weekend majowy) wycieczka na urzędu miasta i urzędu stanu cywilnego. Dowiaduję się że, owszem, akty urodzenia są w bazie, ale na te sprzed 96 roku trzeba czekać do 14 dni roboczych, bo akurat ich w bazie nie ma. A urodziłam się w innym mieście i muszą skontaktować się z tamtymi żeby im podesłali dane.

Telefon do urzędu w tamtym mieście - nie mogą mi pomóc, bo jestem zameldowana w innym mieście.

Tak, babcia miała leżeć 14 dni roboczych w lodówce - włączając w to długi weekend - bo trzeba było 14 dni na wydanie duplikatu mojego aktu urodzenia.

Całe szczęście - udało się znaleźć kserokopię mojego aktu urodzenia. Pani z zakładu pogrzebowego jednak zapierała się że nie ma bata, niepotwierdzonej za zgodność z oryginałem kopii #zus nie przyjmie.
Drugie całe szczęście - moja macocha miała kontakt z inną babką z urzędu stanu cywilnego, która przybiła mi tę pieczątkę potwierdzającą zgodność z oryginałem mimo że nie widziała oryginału.

I takim właśnie sposobem w zaledwie 5 godzin zdołałam z wielkiego doła spowodowanego śmiercią ukochanej osoby przejść do wielkiego #!$%@? spowodowanymi naszą biurokracją.

PS: a gdy się dobrze wczytałam w mój akt urodzenia, okazało się że data wystawienia to 91 rok, gdy urodziłam się w listopadzie 92. Grunt to ważne i niepodważalne papiery.
  • 2
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

bo w końcu wiadomo że 4k nie starczy nawet na zakład pogrzebowy


@caslin: Wy cygańską orkiestrę zamawiacie na pogrzeb? Któryś raz już widzę takie narzekania na wykopie. Miałem to nieszczęście że pochowałem kilka osób z rodziny i zasiłek pogrzebowy wystarczał w zupełności na pokrycie wszystkich kosztów z tym związanych. Bydgoszcz to tanie miasto ale żeby różnice aż takie były?
  • Odpowiedz
@chciwykrasnolud: 1000 zł życzył sobie grabarz za wykopanie dołka. 1000 zł za miejsce na cmentarzu zażądał kościół. 500 zł to najmniej ile nam kościół zażądał za odprawienie mszy. To 2500 za koszty "kościelne". W zakładzie pogrzebowym wyszło mi równo 4000 - najtańsza trumna kosztowała 1500 zł, do tego ubranie do trumny bo babcia nie miała eleganckich rzeczy, wynajęcie osób noszących trumnę, zakup kwiatów, balsamowanie, ubieranie i malowanie, do tego ileś
  • Odpowiedz