Wpis z mikrobloga

Pojawiają się plotki mówiące, że Francja ma wspólnie z USA interweniować w Syrii. Mimo obecnego szumu informacyjnego istnieją przesłanki żeby stwierdzić, że tak nie będzie. Dotychczasowa retoryka Macrona wskazuje, że po pierwsze, obecne władze francuskie Baszara usuwać nie chcą, a po drugie bezpośrednią interwencję uważają za zły pomysł, przynajmniej póki nie uformuje się dla niego alternatywa polityczna.

'Czerwona linia' w postaci ataku chemicznego, po przekroczeniu której Francja miała by interweniować bezpośrednio przeciwko rządowi syryjskiemu, została ustanowiona przez poprzedniego prezydenta, Francois Hollande. To on wprowadził Francję do koalicji międzynarodowej operującej w Syrii i cały czas uważa odsunięcie Baszara od władzy jako konieczne (choć po ostatnich wyborach żadnej siły politycznej nie posiada). Notabene, w jednym z wywiadów Bashar wyśmiał Hollande mówiąc, że ma większą popularność w Syrii niż francuski prezydent w swoim kraju (pod koniec prezydentury Hollande miał rekordowo niskie poparcie niewiele przekraczające 10%).

Macron, zasadniczo, 'czerwoną linię' podtrzymał. W zeszłym miesiącu również bardzo ostro się wypowiedział na temat użycia broni gazowej grożąc atakiem (ale nie inwazją), jednak swoich słów nie poparł czynami. Nie podtrzymuje również poglądów Hollande o konieczności odsunięcia Assada:

Nie mówiłem, że pozbycie się Baszara Assada jest konieczne. Nikt mi nie przedstawił jego prawomocnego sukcesora. (...) Należy wypracować rozwiązania polityczne i dyplomatyczne. (...) Nie rozwiążemy problemu wyłącznie siłą militarną.


Co więcej, Macron dwa miesiące temu w Tunezji ostro skrytykował zachodnią interwencję w Libii:

Idea, że można rozwiązywać problemy wewnętrzne krajów za pomocą jednostronnych działań militarnych jest chybiona (...) Europa, Stany Zjednoczone i parę innych państw są odpowiedzialne za obecną sytuację w Libii (...) W ciągu ostatnich lat wspólnie doprowadziliśmy Libię do anarchii.


Na ten moment Macron o Syrii się nieszczególnie wypowiada. Zajmuje go przede wszystkim wizyta księcia saudyjskiego Mohameda ibn Salmana (który notabene niedawno powiedział, że Assad "może zostać").

O ile dni notka prasowego wydana dwa dni temu przedstawiła bardzo ostrą wypowiedź francuskiego ministra spraw zagranicznych, o tyle ta wydana dnia następnego po rozmowie Macrona z Trumpem jest dużo bardziej wyważona, szczególnie w stosunku do amerykańskiej, która o atak bezpośrednio oskarża Syrię.

Notka francuska

Notka amerykańska

Podobnie najświeższe artykuły amerykańskie zdają się mieć dużo bardziej agresywny wydźwięk niż francuskie.

Jedną z podstaw francuskiej polityki zagranicznej jest utrzymywanie wpływów w byłych koloniach i terytoriach zależnych, w szczególności w Syrii i w Libanie, na który konflikt syryjski ma bezpośredni wpływ. Dodatkowo wojna w Syrii generuje częściowo docierający do Francji strumień uchodźców i ściąga islamistów, którzy na miejscu przechodzą przeszkolenie terrorystyczne i eksportują dżihad do metropolii. W związku z tym Francja z pewnością w wojnę syryjską będzie się mieszać, ale wcale nie musi się to sprowadzać do inwazji.

#syria #francja
  • 1