Wpis z mikrobloga

  • 3
Mirki jak to jest z tymi starszymi produkcjami filmowymi z XX wieku i jego przełomu. Obejrzałam wczoraj po raz pierwszy w życiu Life (1999 z Eddiem Murphiem - nie mylić z tym nowym sci fi gównem). Film zaskoczył mnie pozytywnie na wielu płaszczyznach: rewelacyjny humor, świetne zakończenie typu tegotosieniespodziewalem.jpg, cały scenariusz zreszta niby prosty, ale jednak ogląda się cały czas z uśmiechem na twarzy. No i oczywiscie kreacje aktorskie - majstersztyk. Nie wiem jakim cudem, ale do dnia wczorajszego w ogóle nawet nie słyszałam o tym filmie, znaleziony przypadkiem na netflixie. I dążę do tego, że chociaż w życiu obejrzałam masę filmów (filmomaniak here), od genialnych klasyków po zabawne (przynajmniej dla mnie) czy często beznadziejne i żenujące produkcje kina kategorii Z (np spod wytwórni Troma), to zwykle w jakos bardziej szanuje jednak te z poprzedniego wieku. Nie mówię oczywiście, że teraz nic ciekawego nie mamy, lecz zdarza się to coraz rzadziej co mnie martwi. Nie wspominając już o komediach, które teraz bardzo rzadko bawią, dramatach które juz tak nie poruszają, czy w ogóle nkestrasznych horrorach. Mam też świadomość tego, że przez ogólny szybki dostęp do wszystkiego moze nas coraz mniej rzeczy dziwić oraz poruszać, ale wydaje mi sie, że to chyba jednak kwestia jakości owego produktu, która z roku na rok spada i film - byle by był. Dajmy krzykliwy tytuł, kozacki trailer i tak się sprzeda. Z braku laku. Sorry za to #zalesie, ale serio podobał mi się ten film.
#film #life #kiedystobylo
  • 24
  • Odpowiedz
@blntgr: Współpraca swoją drogą, ale myślę, że chyba aktor ma tu jednak większe znaczenie. Dobry aktor słabą rolę podciągnie, ale dobra rola słabego aktora już nie bardzo. A gdy jest dobry aktor z dobrą rolą... sami znamy efekty.

Lubię czasem poczytać kto był brany pod uwagę w danych rolach i wyobrazić sobie ich, lub innych aktorów, w tych rolach. Ciekawe jakby wyglądał "There Will Be Blood" gdyby zamiast Day-Lewisa był np.
  • Odpowiedz
@elim: Oj tak, odgrzewanie kotletów to najgorsza zaraza obecnych czasów. Jawna profanacja i wręcz ekshumacja niektórych reliktów kinematografii. Niech już dadzą spokój pewnym tytułom, bo aż się to niesmaczne powoli robi. Zaraz doczekamy się Forresta Gumpa 2 i Ojca Chrzestnego IV, jak tak dalej pójdzie. Ale w grach jest podobnie - ogromna wtórność i powtarzalność. Sprawdzone schematy sprzedają się najlepiej, niestety. Jednak też nie ma co płakać - na szczęście jest
  • Odpowiedz
via Android
  • 0
@elim wlasnie o to mi chodzi, że obecnie kino sprowadza się do teatru bez aktora. Jezeli teatrem można to jeszcze nazwać, bardziej widowiskiem. Nie mówię, że to źle, bo z jednej strony lubie sobie obejrzeć nowe produkcje w kinach ze względu na nowinki technologiczne, ale z drugiej strony jest to po prostu puste i nic nie wnoszące w życie.
  • Odpowiedz
via Android
  • 1
@Yezdemir nie ujmując Nicholasowi, który jest już sam w sobie marką w aktorstwie, ciezko mi sobie go wyobrazić w tej roli. Wywołuje to u mnie delikatny uśmieszek na twarzy. ( ͡° ͜ʖ ͡°)
  • Odpowiedz