Wpis z mikrobloga

Wszyscy wy #!$%@? poeci, których znam. Koledzy, mężczyźni, aspirujący. Ale to złe słowo.
Aspiracja.
Gdzie mowa może być o tak modnym słowie, wieszczącym sukcesy, kiedy chodzi o mijanie brudnych ulic w literackiej zadumie. W poszukiwaniu sensów między przerwami krawężników i krzywymi chodnikami. Palenie papierosa i patrzenie w przestrzeń już tak mocno przerżniętą przez inne postaci znakomitej literatury powojennej, kiedy to mimo odbudowania miast, wciąż coś nieodbudowanego w sercach i umysłach zostało i na ulicach przecież też.
Czy to jakiś manifest? W kulturze masowej sztuki nowoczesnej nic już nie można rzekomo zrobić, więc przenieśmy się myślą do tych pagórków leśnych, do tych utęsknionych wernisaży do tych dekorowanych medalami przez finanse publiczne kuratorów. Za te stypendia się módlmy, za granty za zarys powieści, która gównem się okazała. Kim jesteśmy, my wrażliwe dusze, nie wiemy. Raz wiatr wieje w prawo, raz w lewo.
Bo szkoda być pisarzem docenionym po śmierci.
#pzantypisze #przemyslenia
  • 9
  • Odpowiedz
@Pzanty: „poszukiwanie sensów między przerwami krawężników”... Czy to ty jesteś tym kucem, który na krakowskich plantach usiłuje upychać ludziom swoją prozę, drukowaną własnym sumptem gdzieś pomiędzy nadzieją a beznadzieją?
  • Odpowiedz
@noitakto: Nie, trudno by mi było zostać kucem. A to coś napisałem kiedyś, jak się rozczarowałem książką napisaną za pieniądze miasta, która była dobra przez parę stron, a reszta leciała na oparach grantu.
  • Odpowiedz
@Pzanty: no ale poza pisaniem książki można pracować, a pisać po robocie. Znam ja takich zawziętych polonistów. Piszą przez osiem godzin zapewnienia o skuteczności tabletek na sraczkę, marząc w zaciszu korporacyjnych kibli o byciu Fowlesem i wąchaniu ziół na wzgórzach Lesbos, a nie przegrzanego plastiku w kącie z kserokopiarką.
  • Odpowiedz
@noitakto: No można. Praca nie musi być wcale związana z pisaniem. Ale są ludzie sprytniejsi, którzy wolą się obijać. Moim zdaniem jak ktoś nie pracuje, a dostaje kasę za samo pisanie, to powinien pisać na poziomie co najmniej wybranego klasyka literatury. A powstają jakieś pierdoły. Czytałem ostatnio Podkrzywdzie, w którym autor rozprawia o dzieciaku i jego dziadku. Takie typowe historyjki, że dziadek poszedł do lasu, dał młodemu wódki, żeby spróbował,
  • Odpowiedz