Wpis z mikrobloga

#niedocenianefilmy część 18 - Boyhood

Imponujący projekt, który jest tak niezwykły w tej całej swojej prostocie. Łącznie zdjęcia całego filmu trwały 45 dni na przestrzeni 12(!) lat. Co z tego wyszło?

Boyhood to historia Masona oraz jego otoczenia. Chłopca poznajemy w wieku 6 lat i obserwujemy jak stopniowo dorasta, aż w końcu jest dorosły i wybiera się na studia. Szczegółów fabuły nie będę zdradzał, bo ta potrafi być zaskakująca, choć nie sprowadza się do jakiś wymyślnych plot twistów. Gdyby zapytać przypadkowego widza na początku filmu o przewidywane jego zakończenie - pewnie by nie zgadł jak konkretnie potoczą się drogi życiowe poszczególnych bohaterów. W jednym z ostatnich dialogów w filmie ojciec Masona mówi do niego tak: "Jaki jest sens tego wszystkiego? Sam tego nie wiem. Nikt tego nie wie. Wszyscy tylko improwizujemy. Najlepsze jest to, że czujesz, że żyjesz. Nie zatrać tego". I do tego właśnie sprowadza się ten film - życie pisze różne scenariusze, a my musimy się pod nie dostosowywać.

Dużo czytałem opinii, że "Boyhood" jest o niczym. No nie zgodzę się ani trochę. Jeśli ten film jest o niczym to nasze życie też takie jest. W jednym z wywiadów reżyser wspomina o tym, że miał ambicje stworzyć bezgranicznie autentyczny film o życiu, które przemija wraz z dorastaniem bohaterów. I to mu się udało. Boyhood nie moralizuje, nie poucza, nie mówi jak żyć. Po prostu opisuje. A pod koniec nawet wystawia mu swoja laurkę.

Reżyser Boyhooda bardzo subtelnie zaznaczył upływ czasu - pomijając już fakt, że aktorzy starzeją się wraz ze swoimi odgrywanymi postaciami - tak mamy tutaj wyraźnie zaznaczone najważniejsze wydarzenia medialne ze świata na przestrzeni ostatnich lat. I w ten sposób znalazło się w filmie miejsce na krótką pogawędkę o premierze najnowszych Gwiezdnych Wojen, krytykę interwencji wojskowej USA w Iraku czy wsparcie w wyborach Baracka Obamy. Upływ czasu widać również w rozwoju technologii - bohaterowie jeżdżą coraz lepszymi autami czy z czasem rozmowa telefoniczna zamienia się w wideorozmowę.

Czy Boyhood to film niewykorzystanego potencjału? Hmm, o jedną scenę mam faktycznie żal do reżysera. Na początku filmu Mason rysuje pod jakimś mostkiem graffiti i teraz lekko zaspoileruję - nigdy później do niego nie wraca. A jakże fantastycznym zakończeniem byłby powrót dorosłego Masona w to samo miejsce, by sprawdzić czy jego dzieło przetrwało próbę czasu. Ale tak poza tym - nie mam żadnych zastrzeżeń. Ten film miał przedstawiać ogólnie życie, a nie wgłębiać sie w jego poszczególne aspekty.

Ponadto jeszcze dodam, że ten film trwa prawie 3h, a losy Masona potrafią zaangażować uwagę. Ja się nie wynudziłem na tym filmie. Filmweb - 7,0/10 i u mnie 9/10.
#film #kino #filmweb #niedocenianefilmy
waro - #niedocenianefilmy część 18 - Boyhood

Imponujący projekt, który jest tak ni...

źródło: comment_PFbvLOAkjbDymjPCmH4MHx2KKEWPfRk3.jpg

Pobierz

Widziałeś/-aś już ten film?

  • Tak - rewelacja 2.6% (1)
  • Tak - bardzo dobry 26.3% (10)
  • Tak - dobry 21.1% (8)
  • Tak - średni 10.5% (4)
  • Tak - słaby 5.3% (2)
  • Tak - bardzo słaby 0% (0)
  • Tak - gniot 5.3% (2)
  • Nie, ale nadrobię w najbliższym czasie 10.5% (4)
  • Nie, ale może kiedyś obejrzę 7.9% (3)
  • Nie interesuje mnie 10.5% (4)

Oddanych głosów: 38

  • 5