Wpis z mikrobloga

@charmingman: Ciekawe, że nie potrafiąc sensownie odpowiedzieć na moją rzuconą na wesoło zaczepkę na mikro, akurat tym razem wymagasz ode mnie nad wyraz wysokiej precyzji logicznej. No to zgadza się, nie byłem wystarczająco precyzyjny. Powinienem zapewne napisać coś w stylu *"większość lewicy"* i *"najgłosniejsze feministki"*.
Sensu mojego pytania w żaden sposób to nie zmienia. Ale w czepianiu się użycia kwantyfikatora ogólnego wygrałaś. Łap plusa!
@running no tak, czepiam się, bo nawet po twoich wyjaśnieniach nadal nie uważam, że większość feministek/lewicy chce wszędzie gdzie się da obowiązkowe parytety. Słyszałam o rządzie i chociaż nie mam mocnego zdania na ten temat, to widzę sensu w ich rozumowaniu w tym przypadku. Widzę, też sens w zachęcaniu kobiet do podjęcia ścieżki kariery zdominowanej przez mężczyzn, ale nikt nie mówi tu o parytetach. Po prostu ja nie zaobserwowałam tego zjawiska, z
I znów masz rację. Oczywiście że radykalne feministki nie chcą parytetów wszędzie.
Podam jeden prosty przykład: Postulaty równoliczności w zawodach STEM są oczywiście wśród radykalnych feministek bardzo cenione i często pojawiają się wypowiedzi piętnujące firmy za "zbyt małą ilość kobiet na zatrudnionych na takich stanowiskach", ale np z domaganiem się parytetów wśród śmieciarzy i pracowników Tesco jeszcze się nie spotkałem.
@running: moze dlatego ze parytety maja walczyc z wykluczaniem kobiet z funkcji spolecznych i wysokich stanowisk, a nie dotycza zycia prywatnego. Wiem ze dzisiejsze prawactwo w calych swoich kompleksach ma obsesje z regulowaniem ludziom zycia prywatnego, nie musisz sie przedstawiac xD
Ogolnie nie osmieszyles lewackiej logiki, tylko #!$%@? jakakolwiek logike i pokazales, ze tobie logika jest kompletnie obca, ale jakos mnie to nie dziwi, wiec #bekazdebilaktorynierozumieprostychzalozen