Wpis z mikrobloga

Pojawiał się ze swym niewielkim oddziałem jak zjawa. Nikt nie wiedział kiedy, której nocy wypłynie z czeluści podbrodnickich lasów, może spod ziemi, wyjdzie z cienia miejskich płotów, z ciemności piekła, z nieba?... Zabijał i znikał. Dla Polaków był dobrym duchem, dla hitlerowców upiorem - mścicielem z koszmarów - nieuchwytnym, morderczym upiorem... Zostały po nim zdawkowe, nieliczne wzmianki we wspomnieniach kombatantów Brodnickiego Inspektoratu Armii Krajowej, trochę wzmianek w Pomorskim Archiwum AK w Toruniu, trochę suchych raportów niemieckich sił bezpieczeństwa i do dziś nie rozwiązane tajemnice, w tym główna – kim był naprawdę, jak się nazywał? Wszystko co o nim wiadomo tak na pewno, zamyka się w trzech zdaniach: Był dowódcą oddziału partyzanckiego Armii Krajowej działającego w brodnickich lasach co najmniej od 1942 roku przez cały okres okupacji niemieckiej i co najmniej do końca 1946 roku. W rozkazach m.in. dowódcy Okręgu Pomorskiego jest określany jako porucznik „Sprężyna” (to oczywiście pseudonim). Jego autorstwa jest zniszczenie magazynów Wermachtu w Rypinie (1942), brawurowe odbicie z brodnickiego aresztu kilku żołnierzy Armii Krajowej (1942), zlikwidowanie kolaboranta, hitlerowskiego agenta z Brodnicy Maksa S. (żyje jego rodzina, więc dajmy spokój nazwiskom). Wszystko. O innych akcjach partyzantów wiemy „prawie na pewno”, „z dużym prawdopodobieństwem”, „prawdopodobnie” i z prostych, choć niepewnych wniosków, że skoro ktoś zastrzelił jeszcze kilku kolaborantów-donosicieli w okolicach Brodnicy, ktoś w jej pobliżu zniszczył konwój kancelarii gestapo, zastrzelił kilku SSmanów, atakował magazyny, podpalał trawy w pobliżu polowych lotnisk itd., to mógł tego dokonywać jedynie oddział „Sprężyny”, bo innego bojowego tu nie było... „Słownik Biograficzny Konspiracji Pomorskiej 1939-1945” dowódcę oddziału partyzanckiego AK działającego w podbrodnickich lasach porucznika „Sprężynę” określa się jako „NN” (nieznanego nazwiska).

Rozmawiałem z redaktorką wspomnianej publikacji panią Elżbietą Skerską, która całym sercem poświęca się badaniom historii AK naszej części Pomorza i doskonale orientuje się w dziejach Inspektoratu Brodnica, przytaczając z pamięci rozmaite szczegóły. Przyznała, że określenie porucznika „Sprężyny” jako NN to jej decyzja. A jednak dzielny partyzant był osobą realną. Widziało, współpracowało i pomagało jego oddziałowi kilkunastu wiarygodnych świadków. Np. Marcin Graszek ps. „Rybka” (podbrodnicki rolnik) był stałym organizatorem -dostawcą żywności do oddziału. Początkowo robił to przez Bolesława Jentkiewicza komendanta Obwodu AK Nowe Miasto Lubawskie, a potem osobiście.

Porucznika „Sprężynę” na pewno znała Adelajda Główczyńska ps. „Ada” łączniczka dowódcy Inspektoratu AK Brodnica Tadeusza Fiutowskiego „Bohusza” (zamordowana w styczniu 1945r, po „wsypie” sprowokowanej nieprzemyślanymi akcjami radziecko-polskich spadochroniarzy). Zresztą Główczyńska nie była jedyną brodniczanką, która widziała dowódcę partyzantów. Rodzina Zakrzewskich posiadająca wtedy sklep przy ul. Kościuszki 6 wielokrotnie gościła go w swoim domu. Były to dość specyficzne gościny, ponieważ miały charakter odpraw sztabowych z udziałem wysokich oficerów Okręgu Pomorskiego (często samego szefa sztabu Komendy Okręgu). Owe odprawy ubezpieczali rozlokowani w pobliżu domu Zakrzewskich (centrum Brodnicy!) uzbrojeni po zęby ludzie „Sprężyny”. To, że w mieście pełnym rozmaitych hitlerowskich służb, żołnierzy, szpicli nie doszło na tym tle do żadnego incydentu należy złożyć na karb doskonałego wyszkolenia partyzantów. Córki Zakrzewskich -wg świadków - śliczne; Maria, Lidia ps. „Orchidea” (zamordowana przez gestapowców w styczniu 1945) albo Leokadia „Chryzantema” (cudem uniknęła „wsypy”, potem prowadziła sklep cukierniczy przy Kościuszki 6, zaś później sprzedawała w „Cepelii”, zmarła w 2003r) czasem przekazywały „Sprężynie” pilne meldunki.

Dowódcę brodnickich partyzantów wielokrotnie widziała referentka WSK (Wojskowej Służby Kobiet) Inspektoratu Brodnica Jadwiga Lewandowska (zmarła w 1994), która jeszcze w grudniu 1944 roku pilotowała do nich specjalnego wysłannika Komendy Głównej AK Franciszka Trojanowskiego ps. „Fala”, a także „G225” (zamiennie używał obydwu pseudonimów).

Jest więcej niż prawdopodobne, że „Sprężynę” znała rodzina (a może tylko głowa tej rodziny) Dulskich z Kruszyn, u których leśni przez jakiś czas przechowywali broń zdobytą po brawurowym napadzie na hitlerowskie magazyny w Rypinie (ta broń – w absolutnie sensacyjnych okolicznościach, dzięki trzem dzielnym kobietom, w tym 73 letniej Zofii Gadomskiej - trafiła potem do słynnego oddziału „Świerków” walczącego w Borach Tucholskich).... Tajemnica porucznika pozostaje do dziś nierozwiązana...

Na fot - Brodnica pogrzeb oficera SS-mana po jednej z akcji "Sprężyny". Fot nielegalnie odbita w czasie wojny, w brodnickiej pracowni fot. Mełnickich.


Piotr Grążawski
https://www.facebook.com/piotr.grazawski.7/posts/2463955470496882

#brodnica #rypin #piotrgrazawski #ciekawostkihistoryczne #ak #2wojnaswiatowa
kossakov - >Pojawiał się ze swym niewielkim oddziałem jak zjawa. Nikt nie wiedział ki...

źródło: comment_ddcftIjnsTr8o8FUD8d2daKgZk6GQMZK.jpg

Pobierz
  • Odpowiedz