#stulejacontent #przegryw Słuchajcie historii Anona Stuleja, słuchajcie ballady o #!$%@?. O chanie, piwnicy, rozpaczy, nadziei, słuchajcie i znajdźcie w niej siebie. Od sagi zaczyna się saga przegrywu polanej (?) na threadach o świcie, a kończy tragicznie magicznym porywem, gdzie śmierć skoro brak było życia.
Lurkował od rana, właściwie do rana czy Kara, czy Tap - nie pamiętam. Dorobkiem mu życia był folder nazwany "xD", a w nim pasty i zdjęcia. Wśród woni cebuli w mieszkaniu się kisił z mamełe, tatełe i siostrą. Tych pierwszych nie cierpiał, a ona mu wisi, choć mówi, że #!$%@?łby ostro.
Raz poznał dziewczynę niezwykłą na roku, to było gdy jeszcze studiował. Po kilku miesiącach walenia po zmroku na męstwo się zebrał - spróbował. Bawiła się jasnym swych włosów pasemkiem, gdy spytał czy chce iść na kawę. Zmierzyła go wzrokiem i wzięła za rękę, myślała "to będzie zabawa!".
Wodziła go chyba tak dłużej niż miesiąc, kupował jej drogie prezenty, a ona to serce, co dał jej na ślepo rozniosła mu śmiechem na strzępy.
Nie mówcie, że anon #!$%@? się rodzi, bo tamten akurat się starał! I tak mu pomogło, że z domu wychodził, że stracił i pewność i wiarę...
W piwnicy się zamknął, na dobre właściwie, złamane uleczyć chciał serce. Choć nie wiem, jak #!$%@? to było możliwe, lurkował wciąż z dnia na dzień więcej. I palić coś zaczął, i pił do ekranu, kupował Acodin na necie. Pogodził się z tym, że dla ludzi #!$%@? nie mają litości na świecie...
Za forsę rodziców lurkowca miał życie, ze studiów wyleciał na kopach (?). Czas dzielił pomiędzy fapanie i picie, już tylko w Konacie się kochał. Naprawdę nie twierdził, że był nieszczęśliwy, od nocnej do nocnej się szwędał. Aż w końcu napisał na /b/, że znudziły kolejne na chanie go święta...
Położył kamerę na wprost parapetu... i streama na szonie postawił... wychylił kielicha i nabrał impetu...
i z okna #!$%@?ął jak Magik...
Nazajutrz z anona przemienił się w gwiazdę, był trup jego w każdej gazecie, bo farbą na skórze spisaną miał prawdę o polskim papieżu i dzieciach..
Mirki chowam tatę. Nie wiem dlaczego to piszę tutaj, biorąc pod uwagę liczbę debilów na portalu... Ale pomyślałem że może ktoś to przechodził i zrozumie.... Jest mi w CH smutno i przykro #zalesie #religia #smierc
słuchajcie ballady o #!$%@?.
O chanie, piwnicy, rozpaczy, nadziei,
słuchajcie i znajdźcie w niej siebie.
Od sagi zaczyna się saga przegrywu
polanej (?) na threadach o świcie,
a kończy tragicznie magicznym porywem,
gdzie śmierć skoro brak było życia.
Lurkował od rana, właściwie do rana
czy Kara, czy Tap - nie pamiętam.
Dorobkiem mu życia był folder nazwany "xD",
a w nim pasty i zdjęcia.
Wśród woni cebuli w mieszkaniu się kisił
z mamełe, tatełe i siostrą.
Tych pierwszych nie cierpiał,
a ona mu wisi, choć mówi, że #!$%@?łby ostro.
Raz poznał dziewczynę niezwykłą na roku,
to było gdy jeszcze studiował.
Po kilku miesiącach walenia po zmroku
na męstwo się zebrał - spróbował.
Bawiła się jasnym swych włosów pasemkiem,
gdy spytał czy chce iść na kawę.
Zmierzyła go wzrokiem i wzięła za rękę,
myślała "to będzie zabawa!".
Wodziła go chyba tak dłużej niż miesiąc,
kupował jej drogie prezenty,
a ona to serce, co dał jej na ślepo
rozniosła mu śmiechem na strzępy.
Nie mówcie, że anon #!$%@? się rodzi,
bo tamten akurat się starał!
I tak mu pomogło, że z domu wychodził,
że stracił i pewność i wiarę...
W piwnicy się zamknął, na dobre właściwie,
złamane uleczyć chciał serce.
Choć nie wiem, jak #!$%@? to było możliwe,
lurkował wciąż z dnia na dzień więcej.
I palić coś zaczął, i pił do ekranu,
kupował Acodin na necie.
Pogodził się z tym, że dla ludzi #!$%@?
nie mają litości na świecie...
Za forsę rodziców lurkowca miał życie,
ze studiów wyleciał na kopach (?).
Czas dzielił pomiędzy fapanie i picie,
już tylko w Konacie się kochał.
Naprawdę nie twierdził, że był nieszczęśliwy,
od nocnej do nocnej się szwędał.
Aż w końcu napisał na /b/, że znudziły
kolejne na chanie go święta...
Położył kamerę na wprost parapetu...
i streama na szonie postawił...
wychylił kielicha i nabrał impetu...
i z okna #!$%@?ął jak Magik...
Nazajutrz z anona przemienił się w gwiazdę,
był trup jego w każdej gazecie,
bo farbą na skórze spisaną miał prawdę
o polskim papieżu i dzieciach..