Wpis z mikrobloga

@ciezka_rozkmina:

To pewnie na gównouczelni jakiejś. Na polibudzie na informatyce sesja to było coś jak wojna w Wietnamie, tylko mniej azjatów. Dopiero wtedy poznałem co to strach.


Ech mirku, może to coś jak PTSD, ale też do końca życia będę pamiętał czas sesji xD
Kucbaza motzno - kierunek techniczny. Jak przychodziła sesja to siedzenie nad książkami z przerwą na jedzenie i sen. I nie było bata żeby zdać wszystko w pierwszym
@QBA__: No to kolega widzę inżynier, to i rozumie o co chodzi. Bo dobry inżynier, to tylko spojrzy, i już wie. ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Przeszliśmy przez podobne piekło. U mnie już ze dwadzieścia osób z roku zrezygnowała przed pierwszą sesją, taki był #!$%@?. Nawet nie próbowali podchodzić do egzaminów bo wiedzieli, że zostaną zmasakrowani xD
@27naflaku: jak się nie kładzie lachy na semestr to się praktycznie nie ma sesji. im dalej na polibudzie byłem tym łatwiej było. no ale ta mądrość przychodzi z czasem, że #!$%@?ć 1 sprawozdanie na tydzień to mało roboty, część grupowo i tak oto zostaje najwyżej 1-2 projekty do skończenia, zaliczyć kolosy w pierwszym terminie i można chlać spokojnie przez 2-3 tygodnie