Wpis z mikrobloga

Do wielu wciąż nie dociera, że ustawa o IPN to jest skandaliczny bubel prawny. W ustawie ani raz nie pada określenie polskie obozy. Pada natomiast określenie

Kto publicznie i wbrew faktom przypisuje Narodowi Polskiemu lub Państwo Polskiemu odpowiedzialność lub współodpowiedzialność za popełnione przez III Rzesze zbrodnie nazistowskie lub za inne przestępstwa przeciwko pokojowi (...) podlega karze grzywny lub karze pozbawienia wolności do lat 3.


Ten przepis wprowadza zwykłą cenzurę. To jest skrajnie prawicowa, ONR-owska poprawność polityczna level hard. Za mówienie o tym, że Polacy mordowali Żydów - a mordowali - będzie można dostać 3 lata więzienia. Jedyny myk jest taki, że jeśli "mordowali faktycznie" to wtedy nie ma kary. Ale o tym czy faktycznie nie faktycznie mordowali będzie oceniać sąd. PiS-owski sąd który pewnie weźmie skrajnie prawicowego historyka jako biegłego.

Co więcej ustawa nakazuje ścigać także za granicami kraju. A więc jakiś Izraelski pisarz spisze świadectwo Żyda, który doświadczył jakiejś przemocy ze strony Polaków podczas wojny i napisze, że naród mordował to też ktoś go może pozwać.

Ustawa daje więć możliwość karania np. Baracka Obamy, gdyby jeszcze raz powiedział "polskie obozy" a polski PIS-owski sąd uznał, że to przypisuje odpowiedzialność. Określenie polskie obozy nie przypisuje żadnej odpowiedzialności, ale oszalałe z nienawiści i histerii prawaki tego nie rozumieją.

Czyli PiS może skazać Obame albo premiera Izraela na wyrok 3 lat więzienia jak powie coś co będzie niewygodne dla polskiej wersji historii.

To jest prawo na poziomie Korei Północnej. Jakiś oszalały Kim Dzong Ill móglby sobie wymyślić takie prawo, żeby straszyć inne państwa. Kto obrazi Koree ten dostaje 3 lata więzienia.

Oczywiste jest, że to nie Polacy budowali obozy koncentracyjne. Praktycznie nikt poważny nie twierdzi inaczej. Nawet ten polityk z Izraela wycofał się dzisiaj ze swoich słów i powiedział, że wie doskonale, że obozy budowali naziści.

Jednak ustalanie dekretem co jest prawdą a co nie - co wolno mówić a czego nie wolno - to jest zwykły autorytaryzm. To jest ograniczenie wolności słowa.

#neuropa #polityka #4konserwy
  • 15
@bury256: po wprowadzeniu tej ustawy mówiąc o zgodzie "polski obóz pracy" będą mogli cię wsadzić za zniesławienie polski, a wszystko odbywało się za zgodą i przyzwoleniem polskiego rządu a jeden z dwóch naczelników obozu był polakiem
no ok tego nikt nie neguje jak i ustawa pozwala na używanie takiego sformułowania jeśli chodzi o Jedwabne

Ale coś jeszcze?


@bury256: Teraz pozwala, bo sprawa jest jasna i ustalone są fakty. Ale spróbuj np. badać kolejne takie pogromy, gdzie jeszcze nie wszystko jest jasne, a całość opiera się na poszlakach i zeznaniach (często przez dzieci ocalałych). Sprawę w sądzie masz jak w banku.
@Maneharno: no super. Czyli doktorat możesz napisać, ale jak zechcesz wydać książkę, to już sztum, bo to publicystyka? Albo jak wykład jest na uczelni to spoko, ale jak np. w radiu dla szerszej publiczności, to już 3 lata kicia?

Zapis w przypadku posiadania przedmiotów to jednak z deczka co innego. Nie uniemożliwia dyskusji i pozwala nie karać za 4 pancernych, Szeregowca Ryana czy jakieś pamiątkowe medale.
@Maneharno: i to jakoś zmienia fakt, że obecna ustawa zalatuje cenzurą na kilometr? Szczególnie jak do interpretowania co jest działalnością naukową lub kulturalną wezmą się dyspozycyjni prokuratorzy i sędziowie.

A jak 5 świadków twierdzi, że A, ale 2 innych już tego nie pamięta, to to jest opieranie się na faktach, czy jeszcze nie i można podciągać pod ustawę, bo za mało naukowe? A jak ktoś spisze wspomnienie prababci, to też grozi