Wpis z mikrobloga

#snyzawszespoko oko chociaż dawno nic o nich nie pisałem.

Zanim przejdziemy do mojej opowieści, chciałbym zauważyć, że zapamiętałem tylko końcowe sny - gdzieś w głowie zaginęła mi lwia część nocnych przygód, ale z nielicznych przebłysków widzę, że i tak nic ciekawego tam nie było.

Pierwszy zapamiętany fragment opowiadał o moim wyjeździe do Rosji bądź Finlandii - ot, wczoraj uznałem, że fajnie by było pojechać sobie do Finlandii, bo tam zimno. Byłem w sklepie, gdzie patrzyłem z zaciekawieniem na nowe produkty (w zasadzie znalazłem tylko nowe Laysy). Wyzwaniem nie do przejścia w tym odcinku był... Brak pieniędzy, Gorączkowo szukałem jakiegoś kantoru, ale niestety pani w sklepie nie władała nawet łamanym angielskim.

Więc pojechałem na miasto, na własną rękę szukać kantoru. Nie znalazłem. I tak skończyła się moja przygoda na wakacyjnym wyjeździe.

Kolejna scena wrzuciła mnie w wir koszykówki. Gdy moje skilly grania są równie poziomowi moich żartów, tak kazano mi grać w jakimś bardzo ważnym meczu, nie wiem nawet czy nie w reprezentacji Polski. I uwaga - trafiałem wszystko. Kozak.

Na sam koniec, bo i ta notka już jest bardzo długa, walczyłem na miecze z Hitlerem. Ale po kolei. Przewodziłem grupie wojowników z anime Seven Deadly Sins. Weszliśmy do karczmy, w której odbywało się spotkanie nazistów. Nasz fuhrer coś tam się sapał, ale szybko został wyjaśniony. W pewnym momencie jednak mówi do karczmarza, aby zaprosił jednego z nich (z nas, mnie i mojej bandy) na kotleta mielonego. Padło na mnie, reszta musiała wyjść z lokalu.

Pojawiły się dwa pasy życia i kwadraciki pod nimi - łudząco podobne do tych z gry Furi, w którą akurat wczoraj pogrywałem. Hitler nie okazał się specjalnie trudnym przeciwnikiem. Dość szybko się z nim uwinąłem. Gdy już miałem zadać ostateczny cios, ten zdjął płaszcz i ukazał swoje ciało - Hitler był robotem, mówię Wam.

No i wtedy się obudziłem. Nie udało mi się powstrzymać Hitlera, ale przynajmniej trafiłem sporo trójek ¯_ツ_/¯

#sen #sny #hitler
  • 10