Wpis z mikrobloga

Moja krytyka tekstu: https://www.wykop.pl/link/4133117/devilman-crybaby-brutalnie-nago-i-po-bandzie/

@popkulturysci muszę skrytykować recenzję za kilka rzeczy: po pierwsze Go Nagai nie jest żadnym "mistrzem japońskiego horroru", poza Devilmanem oraz może dwiema jego kontynuacjami z tym gatunkiem niewiele miał wspólnego, a i sam Devilman nie jest stricte opowieścią grozy. Ten autor jest głównie znany z serii typu "ecchi", czyli opowieści o lekkim zabarwieniu erotycznym (nie pornograficznym!) oraz z całego tabuna mecha, gdzie stworzył, czy to sam, czy to na potrzeby historię do wielu mniej lub bardziej kultowych mang/anime. W latach jego największej aktywności twórczej, to właśnie serie o wielkich robotach, a szczególnie zabawki o nie oparte stanowiły koło napędowe całej branży.

Dwa - pod samym względem stylistycznym recenzja niemiłosiernie ssie. Właściwie składa się z niezbyt rozbudowanych ogólników i braku jakichkolwiek odczuć autora tekstu wobec tego co widział. Do tego "fabularnie startujecie od zera" - tak, Crybaby jest reinterpretacją, ale nijak nie startuje od zera, całość po prostu mocno uwspółcześniono i położono nacisk na inne elementy niż w oryginale, wciąż jednak to ta sama opowieść, gdzie najważniejsze plot-pointy są zachowane.

Jednak cała brutalizacja historii nie sprowadza się wyłącznie do wesołego łubu-dubu, chociaż jest to poziom gore, który można śmiało określić jako nieledwie przerażający.


To zdanie jest tak źle napisane, że aż mnie rozbawiło. Może by warto napisać dlaczego używana jest stylistyka gore, jak to wpływa na samą narrację, z czego wynika i do czego się odwołuje. Jakiś może przykład? Analiza choć jednej sceny, w sensie kontekst użycia przemocy?

Generalnie tekst jest niebywale wręcz słaby. Nic a nic nie powiedzieliście o autorze adaptacji i jak jego wizja wpłynęła na wygląd Devilman Crybaby. Jak wyglądały zmiany względem oryginału. W żaden sposób nie przedstawiliście bohaterów.

#anime #devilman #devilmancrybaby
  • 7
To jest recenzja animacji, nie biografia twórców ani powód do psucia widowiska większą liczbą szczegółów ze samego anime. Recenzja ma to do siebie, że powinna zachęcić lub zniechęcić do oglądania. Jakkolwiek uwagi biorę sobie do serca, chociaż niekoniecznie się z nimi zgadzam. BTW Nagai jest oczywiście znany powszechnie z ecchi i mechowych rzeczy, ale równie mocno z rzeczy stricte związanych z horrorem, czym właśnie Devilman jest. Umówmy się, to jest anime odrealnione
@popkulturysci: Po pierwsze przedstawienie autorów i zapoznanie się z ich twórczością pomaga w zrozumieniu różnić pomiędzy jedną formą a drugą. Szczególnie gdy mamy do czynienia z wersją uwspółcześnioną wypadałoby jednak zapoznać się chociaż pobieżnie z oryginałem.

Recenzja nie tylko ma zachęcać lub przestrzegać przed zapoznaniem się z danym dziełem, ale również stanowić... albo nawet przede wszystkim być opinią recenzenta na dany temat. Można, a nawet trzeba zwracać uwagę w niej na
@jaqqu7: Oryginał znam. A moją opinię wyraziłem. Naprawdę nie lubię wchodzić w szczegóły przy recenzjach. Nie dlatego, że nie chcę, a dlatego, że wiem, iż sam nie chciałbym o tym czytać. Wolę sobie sam wyrabiać zdanie, a od recenzji wymagam, żeby powiedziały mi jedno: czy warto? Mamy zupełnie inne podejście do tego. Jeśli to Ci się nie podoba, rozumiem. Nie mam z tym problemu.
. Wolę sobie sam wyrabiać zdanie, a od recenzji wymagam, żeby powiedziały mi jedno: czy warto?


@popkulturysci: Powiedziałbym, że wypadkową recenzji jest uzmysłowienie czytelnikowi czy warto się zapoznać z produktem, ale nie celem samym w sobie. Szczególnie w przypadku takiego tytułu jak Devilman Crybaby, które jest na tyle specyficznym anime, że nie trafi w gusta większości widzów.

Naprawdę nie lubię wchodzić w szczegóły przy recenzjach. Nie dlatego, że nie chcę, a
@ejadaz689 może być niepoprawnie, bo idę i wieje w dłonie.;) Napiszę przede wszystkim, że przyjmuje krytykę recenzji, jak twórcy anime, seriali, filmów itp. Przyjmują krytykę swoich dzieł. Uważam, że jeśli ktoś uważa, że moja recenzja jest faktycznie słaba, to nie pozostaje mi nic innego jak przyjąć to i ewentualnie - jeśli zgadzam się z tą krytyką - wziąć to pod uwagę w przyszłości. W tym akurat przypadku wolałem skupić się na kręgosłupie