Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Pierwszy raz w życiu doświadczyłem wczoraj tripa na MDMA połączonego z AL-LADem, gazem rozweselającym i ziółkiem. Prawdziwa jazda zaczęła się dopiero po wymieszaniu tego wszystkiego - każdy balonik powodował rozdupcenie całej struktury ego, czuć było jak pofragmentowane wspomnienia wracają. Włączył mi się "autopilot", który wyszukiwał w moim umyśle wszystkie krzywe myśli, kompleksy i po kolei to wszystko naprostowywał - łącznie z poczuciem, że branie tylu substancji czyni mnie kimś gorszym, czyni mnie ćpunem. Spojrzałem na siebie z perspektywy kogoś kto się mną opiekuje, z ogromną ilością zrozumienia i współczucia. Zobaczyłem też, że jeśli odjąć te wszystkie nasze doświadczenia, to w gruncie rzeczy niczym się od siebie nie różnimy. Przyszła pełna akceptacja dla mojej sytuacji życiowej, a także ujrzałem możliwość zmiany, w którą wcześniej coraz bardziej wątpiłem. Cała faza sterowana była przez muzykę - wystarczyło wyjść na zewnątrz, aby poczuć się trzeźwym, albo zmienić salę, żeby poczuć się całkiem inaczej. Część fazy z towarzyszami(których w sumie znam od niedawna, ale zyskałem do nich ogrom zaufania) przesiedzieliśmy mimo, że to była impreza taneczna, bo dopiero zamknięcie oczu i nie ruszanie się pozwalało się zagłębić w sobie. Nie było to zbyt wizualne - ograniczało się do minimalistycznych CEVów, dlatego można było się skupić na uczuciach, myślach - które w znacznej mierze były niewerbalne, przez co przemykały dość szybko, a te ciekawsze były werbalizowane. Od końca imprezy nie doświadczyłem jeszcze dawnych lęków, czy traum i będę starał się ten stan pielęgnować. Wpłaciłem też drobny datek na badania wykorzystania MDMA w leczeniu PTSD, bo zależy mi, żeby zwykli ludzie, którzy nie mają dostępu do narkotyków, czy odpowiednich znajomych mogli coś takiego doświadczyć w profesjonalnych warunkach, zamiast spędzać lata na terapii z marnym efektem.
#narkotykizawszespoko Taguję #przegryw i #stulejacontent, bo się za kogoś takiego uważałem, ale nie zamierzam się już krzywdzić tymi etykietkami, którymi sam się sabotowałem. Życie mnie naprawdę zaskoczyło po długim czasie przebywania w tym smutnym stanie bez żadnego zrozumienia ze strony otoczenia.
Jestem świadomy, że to co teraz zyskałem mogę równie dobrze stracić, jeśli nie będę dla siebie stanowczym rodzicem, że to jest ciągła praca nad sobą i substancję nie odwalą za mnie roboty, ale znacznie łatwiej jest odwalić tą robotę, kiedy już wiesz do czego dokładnie dążysz.
Szczęśliwego Nowego Roku!

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: kwasnydeszcz
  • 6
Piesek Leszek: Podobno po MDMA na drugi dzień jest kac morderca (albo raczej krótkotrwały zespół odstawienia), czy to prawda?

No i jak dawno po zażyciu pisałeś ten tekst? Może niby-trwała zmiana nastroju wynika w dalszym ciągu z aktywnego działania narkotyku, a nie jego skutków?

Zaakceptował: sokytsinolop}

@AnonimoweMirkoWyznania: Piesek Leszek: kilka pierwszych zjazdów z MDMA może być niefajne, ale kace po alkoholu bywają wiele razy gorsze. U weteranów po samej M-ce, nie mieszanej z alkoholem i innymi narkotykami, zjazd nie występuje o ile dobrze się odżywiają i nie biorą #!$%@? dawek typu 500mg w jeden dzień. Ja np. po zjedzeniu załóżmy 200mg o godzinie 20 i zaśnięciu o 1 w nocy mógłbym bez problemu iść do pracy na