Wpis z mikrobloga

Zgodnie z zapowiedzią dzisiaj zajmiemy się Kelsosem, pierwszym gimboateistą w dziejach. No dobra, nie do końca, bo po pierwsze Kelsos nie był ateistą, a po drugie w jego czasach gimnazjum (gimnazjon) kojarzył się raczej z miejscem do ćwiczenia ciała niż umysłu (aczkolwiek budynki te służyły również jako miejsce nauczania). Właściwszym będzie powiedzenie, że Kelsos jest pierwszym znanym nam autorem pisemnej krytyki chrześcijaństwa, którego dzieło zachowało się do naszych czasów.

Dlaczego to ważne? Nawet niekoniecznie chodzi o debaty na temat wiary. Z punktu widzenia historii znacznie ciekawszy jest fakt, że dzieło Kelsosa daje nam wgląd w to, jak wiele współczesnych mu ludzi mogło zapatrywać się na chrześcijaństwo. Ta wiedza jest z kolei kluczowa dla naszych prób zrekonstruowania procesu konwersji pogan na nową religię. Oczywiście nikt nie upiera się, że wymowa dzieła jest super miarodajna, ale historycy twierdzą, że Kelsos i jemu podobni wyrażali poglądy, które w różnych odmianach funkcjonowały wśród części społeczeństwa.

O samym autorze nie wiemy nic ponad to, czego dowiadujemy się z jego pracy. Tam natomiast brak informacji o jego pochodzeniu czy życiu. Dzieło nosi tytuł „Prawdziwe Słowo” i jest datowane na okolice 180 roku. Widać, że autor jest osobą wyedukowaną i oczytaną, ale, jak to ujmuje Freeman, niekoniecznie bardzo lotną. Freeman zauważa, że Kelsos był tak naprawdę tradycjonalistą, który bezkrytycznie podchodził do ówczesnej tradycji religijnej i nie widział konieczności jej analizowania czy krytykowania (wbrew poglądom które głosił).

Bardzo możliwe, że właśnie z tego powodu utwór ten przetrwał do naszych czasów. Takiego szczęścia nie miały na przykład pisma Porfiriusza - ten pochodzący z Tyru filozof dał się mocno we znaki Ojcom i Doktorom Kościoła pisząc piętnastotomową pracę „Przeciwko Chrześcijanom”. Niestety, znane nam prace chrześcijańskich apologetów nie oferują dogłębnej analizy argumentów Porfiriusza i dlatego znamy tylko kilka tych, do których odnieśli się jego adwersarze.

Inaczej wygląda sytuacja z pracą Kelsosa, która przetrwała w około 70 procentach. Stało się to dzięki faktowi, że na warsztat wziął ją Orygenes, rozkładając zarzuty oponenta na czynniki pierwsze i po kolei na nie odpowiadając. Z pracy wynika, że Kelsos był zwolennikiem platonizmu, co było bardzo typowe dla okresu, w którym żył i tworzył. Znajdował się także pod wpływem filozofii stoickiej.

Nie wiemy co powodowało Kelsosem i skąd wzięła się jego fascynacja chrześcijaństwem. Z analizy tekstu wynika, iż Kelsos miał sporą wiedzę o ruchach chrześcijańskich i jest niemal pewne, że czytał ewangelie i inne teksty religijne. To, że jego wiedza była spora niekoniecznie oznacza, że głęboka. Wiele zarzutów jest tak sformułowanych, że można by je odnieść w zasadzie do każdego kto bezkrytycznie idzie za jakimś poglądem. Tyczy się to i samego Kelsosa, który nigdzie nie oferuje żadnej refleksji na temat tego, dlaczego niektórym ludziom tradycyjne wierzenia mogły nie wystarczać i czemu brali się za religie Wschodu (czy to nie brzmi znajomo?).

Kelsos wierzył w Najwyższy Byt/Boga, który jest idealny i stoi na szczycie istnienia. Jego zdaniem Bóg był absolutnym dobrem, siłą która opiekowała się wszechświatem i innymi, niższymi w hierarchii istotami. Kelsos pisał: „Bóg opiekuje się kosmosem a jego opatrzność nigdy go nie opuszcza i nie pozwala na szerzenie się zła”. Wierzył również, że kosmos był dziełem Boga i jego przeznaczeniem było osiągniecie stanu perfekcji, takiego jak stwórca. Boga nie trzeba czcić, jest on bowiem siłą, która nie potrzebuje hołdów. Z racji tego co robi, wypadałoby go jednak szanować.

Kelsos wyraża pogląd, że ludzie nie są wcale „koroną stworzenia”, centrum kosmosu. Był przekonany, że Bóg stworzył świat dla świata, nie pod potrzeby człowieka. Przyznawał się do bycia pod wpływami stoików i tak jak oni wierzył, że wszystko na świecie jest ze sobą powiązane, w tym także materia i „duchowa substancja”. Uważał także, że stworzenie wypełnia harmonia i dowodził tego przykładem mrówek, które organizują społeczność, hierarchię i karzą tych, którzy wprowadzają zamęt.

Drogą do poznania i osiągnięcia harmonii i dobra wypełniającego wszechświat jest, według Kelsosa, obserwacja i analiza. Jeśli chodzi o zło, to przyznaje, że nie da się zaprzeczyć jego istnieniu, ale jest ono nieodłączną częścią istnienia, a jego „ilość” jest stała. Oczywiście czasem wydaje nam się, że w danym okresie dzieje się więcej złych rzeczy. Wynika to jednak z tego, że nie potrafimy dobrze powiązać zależności występujących między złem i dobrem i patrzymy na nie przez pryzmat naszych doświadczeń, niekoniecznie miarodajnych.

Kelsos uważał, że harmonia i porządek, które możemy zaobserwować w świecie mają także swoje odbicie w społeczeństwie. Dlatego też opowiada się za istniejącym porządkiem społecznym, a cześć oddawaną cesarzowi uważa za uzupełnienie szacunku oddawanego Bogu. Nie znaczy to jednak, że należy zawsze i wszędzie zgadzać się z władzą - po to mamy rozum żeby wiedzieć kiedy porządek przekształca się w tyranię.

Nie tylko po to zresztą - rozum jest jego zdaniem niezbędny w procesie wierzenia. Uważał, że każdą rzecz w którą decydujemy się uwierzyć powinniśmy najpierw poddać krytycznej analizie. I nawet gdy już uwierzymy, nie powinniśmy przestawać kwestionować naszych przekonań. To wszystko jest jednak możliwe tylko dzięki Bogu: „nie jest On umysłem, inteligencją lub wiedzą, ale to On sprawia, że myślimy i jest przyczyną, dla której istnieje inteligencja i może istnieć wiedza”.

Brzmi pięknie, ale nawet pobieżna lektura Orygenesa pokazuje, że Kelsos odwołuje się przede wszystkim do pogańskich tradycji w obrębie cesarstwa. Gwarantem prawdziwości jego przekonań nie jest jakiś starannie przeprowadzony proces myślowy, a mądrość starożytnych Egipcjan, Greków, Rzymian i ludów Bliskiego Wschodu. Orygenes często zarzuca mu, że konstruując argumenty na bazie starożytności danych poglądów, Kelsos nie chce pamiętać, że wierzenia Żydów, na których opierają się chrześcijanie również są starożytne.

Ok, mniej więcej wyłożyliśmy już poglądy Kelsosa, zatem możemy teraz przejść do zarzutów jakie stawiał chrześcijanom i chrześcijaństwu. Oczywiście nie sposób tutaj przytoczyć wszystkich, ani nawet większości. Lista przytyków jest bardzo długa, co można sprawdzić choćby w internecie. Skupimy się więc tylko na niektórych, najbardziej wymownych. Zrobimy to w ten sposób, że najpierw napiszę co Kelsos zarzucał chrześcijanom, a potem co Orygenes pisał w odpowiedzi. Rytualne obelgi o niemoralność, wyuzdanie i występek wszelaki pomijam.

Zaczynamy. Kelsos uważał, że chrześcijanie zbyt szybko akceptują swoje nauki jako prawdziwe i nie poddają ich krytycznej analizie. Jego zdaniem był to skutek zbyt dużego skupienia się na cudach i nadprzyrodzonych zjawiskach, przy jednoczesnym wyłączeniu krytycyzmu. Zarzucał im, że bardziej przemawia do nich to co czują zmysłami niż pojmują umysłem.

Orygenes odpowiadał, że jest to nieprawda, a źródłem wiary jest wnikliwe studiowanie pism religijnych, które chrześcijanie odziedziczyli w spadku po otoczeniu Jezusa. Co więcej, chrześcijanie nie ograniczają się tylko do tych pism, ale, korzystając ze wsparcia Ducha Świętego, na bieżąco weryfikują prawdy o Bogu i jego stworzeniu. Na poparcie swojego zdania przywoływał fakt, iż chrześcijaństwo zostało zbudowane na zreformowanej tradycji żydowskiej. Nie było więc prawdą, że chrześcijanie hurtem przyjęli cały pakiet wierzeń - ich wiara jest raczej efektem analizy objawienia.

Kelsos podejrzewał chrześcijan o uprawianie czarów. Pisał, że przywołują oni demony i dają się opętać potężnym, nadludzkim siłom. Jezusa postrzegał jako potężnego czarodzieja, który był w tak dobrej komitywie z demonami, że potrafił im rozkazywać. Orygenes uważał, że argumenty te wynikały ze złej woli albo całkowitej ignorancji i że chrześcijanie nie mają i nie chcą mieć nic wspólnego z demonami i magią. Wręcz przeciwnie, są wrogo nastawieni do czarów i czarowników.

Ciekawsze jest jednak zderzenie dwóch wizji religii. Kelsos nie potrafił pojąć dlaczego chrześcijanie upierają się przy oddawaniu czci tylko swojemu bogu i czemu mają tak wielki problem z braniem udziału w powszechnych ceremoniach. Przecież brali w nich udział członkowie wszelkich możliwych kultów. Dlaczego zatem chrześcijanie nie mogą iść w ich ślady? Ponadto rytuały te, to coś co sprawia, że różnorodne ludy imperium tworzą jedność.

Odrzucenie ich było nie tylko świadomym wycofaniem się ze wspólnoty, ale także wyzwaniem rzuconym władzy, gdyż obrzędy te były związane z oddawaniem szczególnej czci cesarzowi. Kelsos poważnie obawiał się chrześcijańskiego podejścia i pisał, że gdyby wszyscy je zaadoptowali, to zapanowałby chaos, a władza i porządek przestałyby istnieć. Z przekąsem zauważał, że ucierpieliby na tym sami chrześcijanie.

Obawy te były tym poważniejsze, że Kelsos był świadomy tego, jak liczba chrześcijan rośnie, a idee które głoszą spotykają się z coraz większym odzewem ze strony społeczeństwa. W jego czasach część elit intelektualnych była już schrystianizowana. Chodzi nie tylko o idee społeczne, ale także religijne. Były to czasy ożywionej religijnej transformacji i nowe sekty rosły jak grzyby po deszczu. Wiele z nich w jakimś stopniu czerpała z chrześcijaństwa. Kelsos bał się, że rozsadzą one istniejący porządek.

Zarzut o sekretność i rzekomą wywrotowość Orygenes odpiera mówiąc, iż obowiązujące prawa są niesprawiedliwe i wymierzone w chrześcijan. Czy można mieć pretensje do kogoś kto jest ścigany przez ludzi żądnych mordu, że się przed nimi ukrywa? Jest to raczej objaw zdrowego rozsądku, a nie czegoś złego. To, że chrześcijanie nie chcą uczestniczyć w oficjalnych kultach nie wynika z ich nienawiści do państwa i społeczeństwa, a z przekonania, że boską cześć wolno oddawać tylko Bogu. Orygenes idzie dalej i porównuje chrześcijan do Sokratesa i Pitagorejczyków, cierpiących prześladowania za prawdę ze strony swoich rodaków.

Jak już mówiliśmy, Kelsos był dobrze zorientowany w chrześcijaństwie. Wiedział o istnieniu różnych grup i podejść do interpretowania chrześcijaństwa. Znał marcjonitów i im podobne wspólnoty, wiedział także, że istnieją chrześcijanie, którzy chcą podążać drogami utartymi przez Żydów. Wiedział jednak, że znacząca większość, nawet jeśli nie odcina się radykalnie od judaistycznych korzeni, podaje się i uważa za odrębną grupę.

Co ciekawe, wymieniał także kilka grup chrześcijańskich, którym przewodziły kobiety lub cieszyły się tam prominentną rolą. Jest to o tyle ważne, że wzmianki o nich są bardzo skąpe i ciężko je znaleźć w innych źródłach. Był także świadomy wewnętrznych konfliktów targających chrześcijaństwem i, jak sam pisał: „nie trzeba nawet mówić, że chrześcijanie nienawidzą się nawzajem”. Uważał, że wynika to z braku solidnych fundamentów i ze znaczących różnic między świętymi tekstami.

Orygenes widział to inaczej. Doceniał rozum i dążenie do prawdy - dlatego cenił filozofię. Widział w niej jednak także źródło herezji. W ten sposób tłumaczył (dosyć podobnie do Freemana), że Grecy próbowali zrozumieć chrześcijańskie objawienie za pomocą sobie znanych metod, które niekoniecznie się w tej konkretnej sytuacji sprawdzały. Porównywał filozofię do medycyny i pisał, że tak jak w tej drugiej istnieją skuteczne i nieskuteczne metody, tak w tej pierwszej istnieją sposoby myślenia prowadzące do prawdy i takie, które prowadzą do fałszu. Głupotą byłoby jednak odrzucać filozofię z tego tytułu, tak jak nikt nie odrzuca medycyny z uwagi na to, że jakieś formy leczenia okazały się nieskuteczne.

Jeśli chodzi o Stary Testament i boga Żydów to Kelsos zasadniczo powtarzał schematy myślowe gnostyków. Jako platonik nie potrafił wyobrazić sobie wszechmogącego Boga, robiącego przeprawę przez Morze Czerwone, albo karcącego jednostkę czy grupę za złamanie jednego z setek przepisów. Bóg Kelsosa nie mógł przejawiać ludzkich zachowań takich jak gniew, żal, senność czy zmęczenie. Zgadzał się z gnostykami co do tego, że Jahwe to pomniejsze bóstwo, demiurg. Nie mógł tylko zrozumieć dlaczego Bóg pozwolił mu na przejęcie kontroli.

Orygenes odpierał oskarżenia Kelsosa co do tradycji żydowskiej, wskazując, że wiele tekstów opisujących Boga jest alegorycznych. Wskazywał na przykład mitów grecko-rzymskich, które również alegorycznie opisywały bóstwa czy zjawiska nadprzyrodzone. Zauważał też, że żydowskie pojmowanie Boga może wydawać się dziwne czy niestosowne, ale człowiek nie jest w stanie orientować się w świecie mądrze jeśli nie dysponuje prawdą. Żydzi zaś, mimo że byli blisko prawdy, to jednak nie znali jej w całości.

Zdaniem Orygenesa przyjście Chrystusa było uzupełnieniem wiedzy danej Żydom przez Boga (dlaczego, to można przeczytać w odcinku o Ireneuszu) i dlatego chrześcijaństwo, pomimo żydowskiego korzenia, jest inne. Zarzucał Kelsosowi, że niesprawiedliwie ocenia Żydów i czyni to przez pryzmat uprzedzeń przejawianych przez inne nacje, które również mają swoje za uszami (wliczając w tę kategorię także Rzymian i Greków).

Kelsos odrzucał chrześcijańską interpretację Starego Testamentu jako zapowiedzi nadejścia Chrystusa. Jego zdaniem, jeśli żydowskie Pisma kogoś zapowiadały, to wielkiego politycznego lidera, króla z prawdziwego zdarzenia, a nie prowincjonalnego nauczyciela religijnego, który skończył na krzyżu (żeby nie było, to opinia Kelsosa, nie moja). Ponadto, nawet jeśli te proroctwa to prawda, to ludzi wpasowujących się w zawarte w nich charakterystyki było wielu. Jak rozróżnić o którego chodziło prorokom?

Orygenes odpowiada, że zrozumienie Pisma wymaga wiary, łaski bożej i rozumu. Mówi, że chrześcijanie uwierzyli w Jezusa i zobaczyli w nim mesjasza dzięki natchnieniu przez Boga i po wnikliwych analizach wydarzeń i proroctw w piśmie. To, że można je odczytywać inaczej wcale nie znaczy, że chrześcijańska interpretacja nie jest prawidłowa. Podobnie jak to, że na jedną sprawę istnieje wiele poglądów nie oznacza, że żaden nie może być prawdziwy i właściwy.

Kelsos widział Jezusa jako wysłannika żydowskiego bóstwa. Bóstwa, które niejednokrotnie pokazało, że potrafi być okrutne i destrukcyjne. Autor powoływał się tutaj na przypadek wieży Babel i zniszczenia Sodomy i Gomory. Nauczanie Jezusa wcale nie jest Dobrą Nowiną, skoro większość albo znaczna część ludzkości nie dostąpi zbawienia, o którym mówił Chrystus. Co więcej, ich udziałem stanie się wieczne cierpienie i męczarnia. Kłóciło się to bardzo mocno ze stoickimi poglądami jakie wyznawał Kelsos.

Orygenes odpowiada, że Bóg wcale nie jest okrutny i mściwy. Jest faktem, że karze ludzi za grzechy, ale wcześniej przedstawia ludziom reguły gry i postępowania. Czy można mieć pretensje do władcy karcącego przestępcę za łamanie prawa w sytuacji, w której przestępca znał przepisy? Czy przestępca sam nie ściąga na siebie kary? Analogicznie widzi sytuację potępionych - jako tych, którzy mieli wybór między posłuszeństwem Bogu i nieposłuszeństwem, ale wybrali to drugie.

Kelsos nie potrafił także zrozumieć chrześcijańskiego nauczania o wcieleniu Jezusa. Jako platonik akceptował oczywiście pośredników między Najwyższym Bytem a światem materialnym. Nie rozumiał jednak dlaczego chrześcijanie wierzą, że Jezus również musiał być bogiem aby być takim pośrednikiem. Zdaniem Kelsosa była to bardzo dziwna idea. Jaki Bóg chciałby degradować się do połączenia z ludzkim ciałem? Jak to świadczyło o jego wszechmocy i wspaniałości?

Kelsos odrzucał także przekonanie o tym, że ciało zawierające boskiego ducha wyglądało by jak każde inne ciało. Zadawał również pytanie dlaczego Bóg tak długo zwlekał z objawieniem się ludziom pod taką postacią. Ponad to, życie Jezusa nie mogło mieć nic wspólnego z boskością. Podróżował po prowincjonalnych miasteczkach, przemawiając do niepiśmiennych prostaków, a na koniec poniósł śmierć na krzyżu jak pospolity zbrodniarz. Co to za Bóg, którego wyparli się jego uczniowie. Gdzie tu miejsce na boski splendor? Cała ta idea jest dla Kelsosa abominacją i obrazą dla Boga.

Orygenes odpowiada, że wcielenie Jezusa miało, między innymi, na celu pokazanie ludzkości jedności Boga z ludźmi i tego, jak wygląda komunia ludzkiego z boskim i jak wielkie dobro przynosi. W ten sposób Jezus pokazywał, że będąc w przyjaźni z Bogiem, człowiek jest w stanie pokonywać przeciwności i osiągnąć zbawienie - stan jaki przygotował dla niego Bóg. Ukrzyżowanie zaś było niezbędne dla odkupienia i zmartwychwstania, które z kolei było jedyną drogą do tego, żeby pokazać ludzkości, że Bóg potrafi wygrać ze śmiercią.

Dziwaczne wydawało się Kelsosowi podejście chrześcijan do intelektu i kwestie związanych z rozumem (przynajmniej takie jakie chrześcijanom przypisywał). Pisał, że chrześcijanie wierzą, że mądrość jest głupstwem a bycie ignorantem jest rzeczą dobrą. W jego światopoglądzie rozumowe szukanie prawdy było jedynym środkiem zbliżającym ludzi do Boga i jakiekolwiek próby deprecjonowania go były niejako atakiem na platońskie spojrzenie na Boga.

Orygenes odpowiadał, że Kelsos przekręca naukę Pawła o tym, że „mądrość bowiem tego świata jest głupstwem u Boga” i robi to albo dlatego, że jej nie rozumie, albo specjalnie. Pawłowi chodzi o fałszywą wiedzę, a nie o rozum w ogóle. „Mądrość tego świata” to, zdaniem Orygenesa, rzeczy, które uchodzą za mądre i natchnione, podczas gdy tak naprawdę takie nie są. Mówi też, że zdanie Kelsosa jest tym bardziej błędne, że dla chrześcijan rozumowe rozważania o prawdach wiary są bardzo ważne i jest to rzecz, którą chrześcijanie cały czas robią.

Kelsos nie potrafił dostrzec Najwyższego Bytu w osobie Jahwe. Kwestionuje jego moc i pozycję jako bóstwa. Wspomina o tym, że chrześcijanie często posuwają się do niszczenia rzeźb i innych przedstawień pogańskich bóstw, co ich zdaniem ma dowodzić potęgi Jahwe. Jego odpowiedzią jest: skoro wasz bóg jest taki mocny i potężny jak mówicie, to czemu nie potrafi chronić was przed prześladowaniami i tumultami? Jesteście przecież jedną z najsłabszych grup w cesarstwie a napinacie muskuły, zdaje się mówić Kelsos.

Jego zdaniem Jahwe nie przysłużył się także Żydom, którzy przez wieki doznali wielu klęsk i upokorzeń, a całkiem niedawno stracili swoją ojczyznę, którą rządzili teraz Rzymianie. Pytanie Kelsosa brzmiało - co zyskiwałoby imperium przyjmując opiekę tak słabego bóstwa? Bóstwa, które nie tylko nie radzi sobie z innymi boskimi bytami, ale nie potrafi nawet pokonać swojego byłego sługi, Szatana.

Orygenes odpowiada, że Bóg nie raz ratował swoich wyznawców, zarówno Żydów jak i chrześcijan. Podaje przykłady z Biblii, opowiadając historię Mojżesza czy Izraelitów w Palestynie, borykających się z Filistynami. To, że czasami ich doświadcza, to inna sprawa. Co do cesarstwa Rzymskiego, to uważa, że gdyby przyjęło ono Boga, to ten błogosławił by mu i chronił przed nieprzyjaciółmi. Już teraz w jakiś sposób to robi, bo przecież cesarze nie zawdzięczają swojej władzy jakiemuś tam Saturnowi, tylko Bogu.

Ostatnim zarzutem, o którym wspomnimy jest ten, że chrześcijanie skupiają się głównie na pracy z najbiedniejszymi i najniższymi grupami społecznymi. Kelsos przyznaje, że w ich szeregach znajdują się wykształceni i stateczni obywatele, ale jako człowiek z warstw “na poziomie” nie potrafił zrozumieć jak można przestawać z „niewolnikami, kobietami i dziećmi” oraz „przędzaczami, szewcami, praczami i wsiowymi gamoniami”. Przeciwstawia chrześcijaństwo kultom misteryjnym, które skupiają najlepsze moralnie jednostki i wykształconych ludzi.

Była to chyba najbardziej symptomatyczna różnica między Kelsosem i kręgami z których się wywodził, a chrześcijanami. Orygenes odpowiada, że to przecież normalne, że nauczyciele chrześcijańscy zwracają się do takich ludzi. W końcu to też ludzie i też mogą czynić dobrze i być zbawieni, mimo, że pochodzą z niskich i ubogich warstw społecznych. Nie ma nic złego w pracy z grzesznikami, przecież właśnie chodzi o to żeby ci, którzy grzeszą poznali naukę, która odwi
niedoszly_andrzej - Zgodnie z zapowiedzią dzisiaj zajmiemy się Kelsosem, pierwszym gi...

źródło: comment_pwy326Rm4lucKf96pqC387HY0AzdENYJ.jpg

Pobierz
  • 29
  • Odpowiedz
Wołam przez MirkoListy plusujących ten wpis (72)

Dodatek wspierany przez Cebula.Online

Nie chcesz być wołany/a jako plusujący/a? Włącz blokadę na https://mirkolisty.pvu.pl/call lub odezwij się do @IrvinTalvanen

Uważasz, że wołający nadużywa MirkoList? Daj znać @IrvinTalvanen

! @Brzytwa_Ockhama @Lord6Infamous @jaqqu7 @KajzerMazur @R__M @Jukebox @gumiorek @Sawik2003 @Biggus_Dickus @pan_kleks8 @ja_nie_lubie @aLbert_mrw @Herubin @Yossarian82 @BionicA @robson7 @Querios @Roxar123 @plnk @Elmeer
  • Odpowiedz
Kelsos poważnie obawiał się chrześcijańskiego podejścia i pisał, że gdyby wszyscy je zaadoptowali, to zapanowałby chaos, a władza i porządek przestałyby istnieć. Z przekąsem zauważał, że ucierpieliby na tym sami chrześcijanie.

Kelsos nie potrafił dostrzec Najwyższego Bytu w osobie Jahwe. Kwestionuje jego moc i pozycję jako bóstwa. Wspomina o tym, że chrześcijanie często posuwają się do niszczenia rzeźb i innych przedstawień pogańskich bóstw, co ich zdaniem ma dowodzić potęgi Jahwe. Jego
  • Odpowiedz
@Mannaz_Isaz_Raido_Kaunan_Othala: problem Kelsosa i jego teamu (także współczesnego)) polegał, że oni te zachowanie i poglądy (faktycznie występujące) przenosili na wszystkich chrześcijan- nie chcieli widzieć, że wielu jest za pan brat z filozofią i nie odrzuca dorobku kulturowego niechrześcijan.

Czego przykładem byli tacy goście jak Orygenes czy wspólnoty z poprzedniego odcinka.

Coś jakby oceniać islam przez pryzmat wahabitów albo judaizm przez hiper ortodoksów nawołujących do zniszczenia Izraela.

Albo , bardziej w temacie,
  • Odpowiedz
@Mannaz_Isaz_Raido_Kaunan_Othala: jako tradycjonalista bał się, że chrześcijaństwo rozsadzi obowiązujący porządek społeczny i hierarchię- i nikt nie przeczy, że nie było ku temu podstaw.

Podstawowy błąd jaki popełniał (do czego w tej serii dojdziemy) polegał na patrzeniu na chrześcijan jako "onych" i przenoszeniu najbardziej absurdalnych i radykalnych zachowań na cały ruch.

Chrześcijanie nie byli onymi i nie przylecieli na Ziemię na pokładzie jakiegoś kosmicznego okrętu- byli ludźmi stąd i nawet gdy część
  • Odpowiedz
@niedoszly_andrzej: W sumie w dniu dzisiejszym wygląda to odwrotnie: to chrześcijanie widzą w ateiźmie lub wierze w innych bogów zagrożenie dla stabilności Imperium i ruch przeciwstawiający się całemu dorobkowi kulturalnemu i intelektualnemu jego mieszkańców.

Oczywiście dużo argumentów Kelsosa jest kiepskich, ale widzę w przedstawionym tekście parę kawałków z którymi mógłbym się zgodzić, a do których Orygenes odniósł się w sposób moim zdaniem niewystarczający.
  • Odpowiedz
W sumie w dniu dzisiejszym wygląda to odwrotnie: to chrześcijanie widzą w ateiźmie lub wierze w innych bogów zagrożenie dla stabilności Imperium i ruch przeciwstawiający się całemu dorobkowi kulturalnemu i intelektualnemu jego mieszkańców.


@Cepion: na pewno są jakieś podobieństwa bo wiele takich obaw wynika z postawy tradycjonalistycznej, dla której pewien zestaw zachowań i przekonań jest wspólny. Nie szedłbym jednak za daleko i nie przenosił 1:1, na zasadzie "skoro chrześcijaństwo nie wymazało
  • Odpowiedz