Wpis z mikrobloga

Mój ojciec pija często i nienawidzi taksówkarzy. Niby dwie odmienne sprawy, ale wszystko układa się w całość gdy jest czwarta nad ranem, papa ma 3 promile we krwi i chce wrócić do domu. Jakie on kombinacje wyczyniał to się w pale nie mieści. No w każdym razie pewnego dnia powiedział, że ma tego dosyć. My z matką ucieszeni, że jak przestanie pić to i w kieszeni więcej zostanie i policja będzie rzadziej nachodziła nasz wesoły #!$%@?łek, no ale jednak okazało się, że papa ma inny plan. Wręczył mi 1000 zł co w naszej sytuacji było kwotą niebagatelną, chyba okradł jakiegoś taksówkarza, i powiedział, że mam zrobić prawo jazdy, to będę go odwoził do domu. No fajnie papo, będę zajebistym kierowcą z moją padaczką. Ale nie co tam, on mówi, że lepiej żebym ja jeździł z padaczką niż on #!$%@?, bo za to są mandaty. Oniemiałem, no ale dobra. W naszej niewielkiej miejscowości znajdowała się jedna szkoła jazdy o dumniej nazwie „F1”, kojarzyłem, że chodzi o te wyścigówki. Od początku było w niej coś podejrzanego. Nie poprosili o żadne badania mimo, że dostałem napadu padaczki podczas szkolenia teoretycznego. Oplułem całą salkę i #!$%@?łem instruktorowi w pysk goleniem, ale najwidoczniej w „F1” standardy są odrobinę odmienne. Zresztą na reszcie wykładów nic mi się nie działo, więc może wzięli to za padaczkę alkoholową, rzecz częstą w mojej miejscowości. Prawdziwą szkołą życia okazała się praktyka. Pierwsze dwie godziny są po to, aby nauczyć się ruszać, trzymać kierownicę, no ogólnie raczej podstawy. Tak myślałem. Wystarczyło mi jedno spojrzenie na instruktora podczas wsiadania do samochodu, by wiedzieć, że ten dzień będzie #!$%@?. Po mojej prawej stronie siedział uśmiechnięty Robert Kubica w temblaku i bandażu owiniętym dokoła głowy.
„Co tam młody gotowy na jazdę? – rzucił dziarsko. Eee, #!$%@? co?
„No gotowy, gotowy.”
„No to pa tera, tu masz ten no, obrotomierz, za każdym razem jak będziesz zmienial bieg wskazkowka musi znaleźć się w czerwonym polu, odcinka czaisz?
„Co to jest bieg?”
„Nie przejmuj się młody, też zaczynałem.”
Pan Robert mimo jednej ręki, druga w temblaku, postanowił, że to on będzie zmieniał biegi i #!$%@?ł sprzęgłem. Gaz, hamulec i kierownica należały do mnie. Pan Robert uznał, że plac jest pe****ki, więc wyjechaliśmy na miasto. Problemy zaczęły się już po jakichś trzystu metrach. Na światłach zrównało się z nami legendarne BMW e36 z nabuzowanym kierowcą oraz jego kumplami. Zaczęli pokazywać palcami pana Roberta w temblaku i czynić głupie uwagi. Pan Robert szybko zczaił o co biega i kazał mi uchylić szybę.
„Dawać kondomy #!$%@? kto pierwszy pod kościołem na górze”. Myślę sobie, jak on niby pojedzie z jedną rękę.
„Pamiętaj młody, czego Cię nauczyłem”. Coo, ja mam #!$%@? jechać??? No zajebiście, powiedział mi tylko jedno zdanie o jakiejś #!$%@? odcince. Goście z BMW oczywiście zgodzili się na wyścig. Dzięki niesamowitym umiejętnościom Roberta dorównywaliśmy im do jakiejś połowy trasy. Wtedy to nagle zadzwonił telefon znajdujący się na desce rozdzielczej. Z tego całego stresu dostałem #!$%@? padaczki. Zacząłem uderzać we wszystko dokoła.
„#!$%@?, młody, druga ręka złamana, musisz jechać sam!” Ja się telepie jak #!$%@?, ale jakoś jedziemy w dobrym kierunku, chyba przez koleiny. Do głowy nabiegła irracjonalna myśl, że jak skrewię, to 1000 zł tatki pójdzie w #!$%@? na ubezpieczenie samochodu.
„No to pa tera, tu masz ten no, obrotomierz, za każdym razem jak będziesz zmienial bieg wskazkowka musi znaleźć się w czerwonym polu, odcinka czaisz?” Tak to szło, tyle mi wystarczyło. #!$%@?łem tych buraków wyzywających pana Roberta. Pod kościołem nadal się telepałem, były też łzy, płakałem ze szczęścia. Goście z BMW mi pogratulowali oraz przeprosili pana Roberta. Opowiedziałem całą historię papie, nie wywarło to jednak na nim specjalnego wrażenia. Napomknął coś o marihuanie i dziecięcej wyobraźni. Jutro mam kolejne dwie godziny jazd z panem Robertem i wiecie co? Nie mogę się doczekać.
#kubica #pasta
  • 1