Wpis z mikrobloga

Moja dziewczyna ma na imię Iza. Jakiś czas temu poznaliśmy się na portalu 6obcy. Od niedawna się spotykamy. Mieszka w Krakowie, do którego bilet ze zniżką uczniowską kosztuje jedyne dziesięć złotych, więc ruchać co tydzień za marne dwie dychy to czysta okazja.

Przedwczoraj, gdy wysiadłem z autobusu na dworcu w Krakowie, drogę przebiegł mi czarny kot, którego często widuję. Znam tego kota, bo często go widuję gdy tu jestem i z doświadczenia wiem, że jak ten czarnuch przebiegnie mi drogę, to dzień jest #!$%@? już cały #!$%@?. Mówię „#!$%@?”.
Widzę moją Izę jak do mnie macha i coś krzyczy, jednak nie słyszałem co, bo miałem na uszach moje nowe słuchawki.
Podchodząc do Izy wyobrażałem sobie, że już pieszczę jej biust. Przywitałem się z nią, dając jej całusa w policzek.

Jako że mój budżet jest ograniczony, poszliśmy na lody do kawiarni. Ja wybrałem lody o smaku smerfowym, a moja partnerka wybrała smak czekoladowy.
Podczas konsumpcji, Izie roztopiony lód kapnął na dekolt. Przestraszona dziewczyna zaczęła panikować i nawoływać mnie bym wytarł ciecz z jej ubrania (miała na sobie drogą, markową koszulę Prosto). Bez chwili wahania chwyciłem jej piersi i zacząłem ścierać zabrudzenie.
Po minucie wycierania, poirytowana Iza powiedziała, że koszulka jest już czysta. Przytaknąłem. Dokończyliśmy nasze lody i wybraliśmy się do domu Izy.

Od razu po zamknięciu drzwi od domu, zaczęliśmy się pieprzyć jak zwierzęta. Po upływie około dwudziestu minut, gdy Iza leżała na plecach, a ja wkładałem mojego fallusa w jej waginę, myślałem że zaczynam szczytować i zaraz się spuszczę.
Iza bierze tabletki antykoncepcyjne, więc śmiało mogłem w niej zostać podczas cumshota. Gdy już myślałem że się spuszczam, okazało się, że z mojego #!$%@? zamiast spermy leci ciepły mocz. Spaliłem Jana i udawałem, że zamiast uryny oddaję do jej pochwy nasienie. Po dziewczynie było widać że domyślała się co jest naprawdę grane.
Gdy już załatwiłem moją potrzebę fizjologiczną, wyciągnąłem z niej powoli kurczącego się fallusa.
Iza od razu zaproponowała anal. Jako że robimy to od święta, zdziwiony, jednak również podniecony tą propozycją, zgodziłem się i wsadziłem już znów twardego #!$%@? w jej ciasny odbyt. Czułem się jak w raju za każdym wejściem i wyjściem.
Po paru minutach poczułem na drodze mojego małego przyjaciela przeszkodę, w którą wszedłem jak nóż w masło. Drąg zaczął mnie boleć niesamowicie. Wyjąłem go i okazało się, że ta suka nasrała mi do #!$%@?. Spanikowałem i pobiegłem do łazienki oddać mocz, by pozbyć się kału z cewki. Niestety fail. Nie mogłem nawet naprzeć na to gówno - twarde jak skurczybyk.
Czułem się jak kobieta, która rodzi. Ból był niemiłosierny, więc zaprzestałem prób oddawania moczu.

Piszę to dwie godziny od zdarzenia. Dalej nie potrafię nic zrobić z moim fallusem. Co jakiś czas odczuwam ból porównywalny do porażenia prądem. Czy to jakiś odwet za te siuśki w jej pochwie? To na pewno wina tego kota co przebiegł mi drogę. Już #!$%@? nie mam siły. Poradźcie co mam z tym zrobić, bo długo tak nie pociągnę.

#pasta #heheszki
  • 3
  • Odpowiedz