Wpis z mikrobloga

@enforcer: Fabularnie nie porywa, praktycznie od początku wiadomo, w którą stronę zmierza cała historia. Dialogi są kiepskie, żarty mają słaby timing, postacie są jednowymiarowe, aktorstwo raczej umowne (z wyłączeniem J. Edgertona, ten robi naprawdę dobrą robotę jako Jakoby), królują klisze i narracyjne skróty i brakuje chemii pomiędzy dwójką głównych bohaterów, co w filmie kumpelskim jest raczej niedopuszczalne. Niepotrzebnie też silono się na komentarz społeczny, bo wyszło to strasznie topornie i powierzchownie.