Wpis z mikrobloga

Dziś krótkie i w nawiązaniu do https://www.wykop.pl/link/3878919/wypadek-na-budowie/ wrzuconego jakoś 3 miesiące temu przez @Sangreal.
Najwcześniejsze mi znane przytoczenie tej anegdoty (to taki archaizm, dziś mówi się "pasta" ;)) -- 1984 rok. Cholera wie, może i światowa kariera tej pasty naprawdę zaczęła się w Polsce? ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Edit: Jednak nie -- w 1980 roku The Corries wydali płytę z tą historią.
Zna ktoś wcześniejsze? ( ͡° ͜ʖ ͡°)

===
Pechowy racjonalizator

Grześ pomagał rodzicom w remoncie mieszkania, które znajdowało się na drugim piętrze. Zadaniem jego było usunięcie ceglanego gruzu, nagromadzonego podczas remontu. Miał go po prostu znieść na dół. Aby ułatwić sobie pracę i nie zanieczyszczać klatki schodowej, postanowił wprzęgnąć do pomocy technikę.

Myślał, myślał i werszcle wymyślił. A co wymyślił, to i zrobił.
Uwiązał szaflik na lince, przymocował kółko bloczkowe do górnej futryny okna i postawiwszy szaflik na brzegu zewnętrznego parapetu załadował go do pełna gruzem. Przerzucił linkę przez bloczek i koniec jej spuścił na ziemię.

Potem, zadowolony z siebie, zbiegł na dół i uchwyciwszy luźno zwisający koniec linki szarpnął ją mocno. Daremnie. Załadowany gruzem szaflik ani drgnął. Grześ uwiesił się całym ciężarem na lince, lecz również bez skutku. Widać masa szaflika była większa niż masa ciała naszego, drobnej raczej postury, „racjonalizatora".

Grześ był jednak człowiekiem nieustępliwym. Nie mógł pozwolić na to, aby martwy przedmiot zatriumfował nad twórczym umysłem. Uwiesił się więc ponownie na lince i zaczął podkurczając i gwałtownie prostując nogi oraz wyczyniając całym ciężarem najprzeróżniejsze wygibasy, szarpać linkę. Wskutek tych ruchów szaflik nagle drgnął i zsunął się z zewnętrznego parapetu okna. Jak było zresztą do przewidzenia, przeważył Grzesia, i ten, mocno uczepiony linki, wzniósł się nagle w górę jak balonik.

W połowie drogi, gdzieś na wysokości pierwszego piętra, spotkali się... Pojemnik zjeżdżając w dół zawadził o bark ciągniętego w górę naszego niefortunnego „racjonalizatora". W momencie zderzenia szaflik przechylił się i cały gruz wysypał się z niego. Z kolei więc przeważył Grześ, który uczepiony nadal kurczowo linki... Zleciał w dół z wysokości pierwszego piętra na stertę usypanego przed sekundą gruzu, szaflik zaś... powrócił na miejsce startu.

Grześ upadając nic sobie na szczęście nie zrobił, ale wypuścił z rąk linkę. Na to tylko czekał przebiegły szaflik. Ponownie ruszył w dół, tym razem bez przeszkód osiągając ziemię, a właściwie dolną część pleców gramolącego się właśnie z upadku Grzesia.

Mimo iż pusty szaflik nie był zbyt ciężki i nie wyrządził Grzesiowi zbyt dużej krzywdy, jednak uderzając z rozpędem, obalił go przygniatając do gruzu. Wszyscy więc w końcu znaleźli się na ziemi, układając się na niej warstwami w kolejności: gruz, Grześ i szaflik...

Nauka z tego zdarzenia płynie taka: nie wystarczy wymyślić i skonstruować urządzenie techniczne, trzeba również umieć przewidzieć skutki, jakie przyniesie jego zastosowanie w praktyce. Oczywiście najprostszym rozwiązaniem byłoby: mniej gruzu ładować do szaflika.
Ale są i inne techniczne sposoby. Pomyślcie, jakie urządzenia techniczne mógłby Grześ zastosować, aby uniknąć podniebnych ewolucji z szalikiem?

===

Autor: w.w. (być może Włodzimierz Wajnert).
Źródło: Kalejdoskop Techniki. Nr 1 (320), styczeń 1984.

#kalejdoskoptechniki #gruparatowaniapoziomu #heheszki #pasta
źródło: comment_pQOdgWJCb5MoUh2RozHVab2PwblWzBae.jpg