Wpis z mikrobloga

#coolstory, wrociłem po kilku tygodniach do mieszkania a tam zamontowali nowy domofon. Ludzie w tym czasie przestali używać kluczy i coś sie stało z zamkiem, nie da się przekręcić (psikałem wd40, metody siłowe z kombinerkami też testowałem i lipa). Klucz na pewno dobry, bo z drugiej strony działa jak ta lala.
Wszyscy już mają kody i breloczki, a ja muszę swój odebrać w siedzibie firmy, która to montowała, jakby #!$%@? nie mogli wrzucić do skrzynki.

Poszedłem do sklepu i zablokowałem zamknięcie drzwi takim dzyndzelkiem od otwarcia drugiego skrzydła, ale ktoś szedł i go odblokował. Aby otworzyć dzwoniłem do przypadkowych osób, ale wiecie, trochę lipa, bo akurat trafiłem na sąsiada z małym dzieckiem i się trochę #!$%@?ł.

Jak łatwo można zostać uziemionym ;] Czekam do poniedziałku z #!$%@? tej firmy domofonowej, spółdzielnia też nie pracuje w weekend oczywiście.