Aktywne Wpisy
PanMuchomorekk +47
Dochodzac do 30 uświadomiłem sobie - jak życie szybko przemija. Praca, dom, trening, zwiększanie kompetencji, czill. Powtórz. Chwila wytchnienia na weekend. Powtórz. Jeb rok. Drugi. Trzeci. Na razie uczę się już mniej przejmować pracą, bo to człowieka może szybko zamęczyć i zamydlić mu, co tak naprawdę się liczy. Co dalej to nie wiem. Przykro się ogląda coraz starszych rodziców. Mam świadomość, że w każdy już dzień może ich zabraknąć. Stare znajomości pokończone.
pamparam2 +136
Sto lat Kamil!
Po jakim czasie i co skłoniło was aby zamieszkać razem?
#zwiazki #rozowepaski #niebieskiepaski #zwiazek #logikarozowychpaskow #logikaniebieskichpaskow
Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: Asterling
Dodatek wspierany przez: mZakupy.com
Po jakim czasie zamieszkaliście razem?
Tu nie chodzi o seksy i religię, ale jak możesz powiedzieć, że nie widziałeś powodu, żeby zamieszkać przed ślubem z osobą z którą chcesz spędzić resztę życia?
Wyszliśmy z założenia, że mieszkać ze sobą będziemy jeszcze sporo czasu po ślubie to nie mamy powodu, żeby zaczynać to wcześniej. Przed ślubem spotykaliśmy się regularnie (ja byłem w krakowie ona w lublinie, chociaż w teorii można było miasta na studiach zmienić), budowaliśmy swój związek na poznawaniu siebie swoich zachowań, dobrych i złych stron. Byliśmy jak przyjaciele. Związek opieramy na szczerej rozmowie, rozmowie o tym co nas cieszy i co nas złości i denerwuje. Jeżeli coś się psuje to staramy się to naprawić poprzez unikanie zwalania winy na jedno z nas (bo po co tak naprawdę? Moim zdaniem to nic nie daje) i rozmowę o tym co poszło nie tak, co można zmienić.
Mamy zasadę, że nie idziemy spać dopóki się nie pogodzimy (Uruchomiona już po ślubie, ale jak na razie ciągle działa, zawsze się dogadujemy, mimo że nie zawsze jest łatwo).
Przed ślubem nie raz było rzucanie telefonem, kilkukrotnie związek wisiał na włosku, ale potrafiliśmy to przetrwać i mimo wszystko się porozumieć i dogadać. Moją dewizą było to, że dajemy sobie wolność wyboru, ona wiedziała, że chcę być z nią i miała wybór czy chce być ze mną, nie była przymuszona. Decyzję o ślubie
@brmstufldigart: myśmy mieli tak samo.
Co prawda mieszkaliśmy niedaleko siebie i widywalismy sie niemal codziennie, ale jak i kolega @Queltas i jego żona uznalismy, że po ślubie będziemy już zawsze razem, wiec trochę różnicy nic nam nie zrobi. A poznać dobrze można się i nie mieszkając razem - tylko trzeba podejść do tego dojrzale. Ja z siostra mieszkałam, amąż z kolegami.
Choć też częściowo role grały tu
@Queltas: to, że związek oparty jest na przyjaźni, to ci się za kilkanaście lat zwróci z nawiązką.
No offence, ale chyba tak było wam
Na pol roku musialam przeprowadzic sie pod Warszawą i zwolniłam miejsce w mieszkaniu. Po pół roku nie miałam gdzie wrócić więc wówczas mój chłopak (teraz mąż) zaproponowal mi u siebie. I tak większość wolnego czasu spędziliśmy albo ja u niego albo on u mnie.
I co można zrobić przed slubem,czego nie da się zrobić po w kwestii wspolnego mieszkania? W czym slub tu przeszkadza niby?
I jeżeli ludzie chcą nad związkiem pracować, to kryzysy można przejść.
A rozwodów nie uznajemy.
Będąc z kimś, tworząc z nim związek też obiecujemy miłość i wierność. I uczciwość. Często jest to uczciwość nie tylko małżeńska, ale i przyjacielska. Jeśli decydujesz się na wspólne mieszkanie, wspólne dzielenie trosk
Edit: może czegoś nie dopowiedziano.. rzeczywiście nie ma sensu mieszkać razem, jak po ślubie zamieszkuje się z rodzicami partnera
Komentarz usunięty przez autora
Ja sobie nie wyobrazam zycia z kims tak, jak w malzenstwie, bez malzenstwa. To jedno. (i nie, nie chodzi o wspomniana przez Ciebie oprawe - to jedynie dodatek).
Drugie - calkowicie sie z Toba zgadzam, ze nie slub jest gwarancja dobrego zwiazku. Jednakze - jednym slub w ogole nie jest potrzebny, a dla innych to oznaka pewnych wartosci. My nalezymy do tej drugiej grupy.
Na pewno tez mielismy o tyle latwiej, ze przez calosc zwiazku mieszkalismy niemalze rzut kamieniem od siebie i dowolnym momencie moglismy sie widziec, czy to na uczelni, czy to on mogl do mnie podskoczyc, czy ja wpasc do akademika.
Rozumiec jednak tego absolutnie nie musisz, bo to nie Twoje zycie, lecz moje i mojego meza. Ty masz byc szczesliwy w ukladzie, ktory Ty uwazasz
@agaja: to tylko twoje zdanie potwierdzone indywidualnym doświadczeniem.
A to już hipokryzja.
@brmstufldigart: a dlaczego?
nadal nie odpowiedziales mi na pytanie, co mozna robic mieszkajac razem przed slubem, czego nie mozna robic mieszkajac juz jako malzenstwo.