Wpis z mikrobloga

Pytanie do osób spod tagu #depresja i #fobiaspoleczna. Przedstawię się jako introwertyk i przy tym samotnik, ale w żadnym wypadku nie nieszczęśliwy. Zawsze było mi z tym super i dalej jest. Samotności w jej przejmującej i tragicznej odsłonie w zasadzie nie poczułem. Ja odbieram ją bardziej jak lekko przyjemny chłód, manifestację spokoju, coś miłego. Jak smutną muzykę, na którą ma się akurat ochotę. Wyjątkiem była jedna faza alkoholowa i w związku z tą pojedynczą przygodą piszę. Zdarzyło mi się kiedyś upić samemu przy kompie. Ot tak, przypadkowo, bo nie mam takiego zwyczaju. Otworzyłem piwo, potem kolejne i kolejne, miałem ochotę na więcej, whiskey. Lekko nawalony oglądałem filmy, a potem walnąłem się na kanapę i zasnąłem.

Obudziłem się samotny ( ͡° ͜ʖ ͡°) Byłem podpity i śniło mi się, że jestem na imprezie. Czułem obecność ludzi, gwar, towarzyską atmosferę i miałem ochotę na więcej. A tutaj nagle budzę się i dociera do mnie, że to działo się tylko w mojej głowie. Jestem sam jak #!$%@?. I to chyba ten kontrast i zaskoczenie, fakt nagłego pryśnięcia całej iluzji sprawił, że poczułem się naprawdę niemiło. I oh god, jakie to było paskudne. Myślałem zawsze, że na uczucie samotności jestem odporny, a wtedy dotarło do mnie, że może ja go po prostu nie znałem? Utożsamiacie się jakoś z tym moim opisem?
  • 1