Wpis z mikrobloga

wczoraj popołudniu zacząłem oglądać Sherlocka i siedziałem do #!$%@? wie której. to nie było mądre, bo mało spałem i dziś rano obudziłem się #!$%@? jak koń po westernie. po przebudzeniu szybka kalkulacja, wyszło mi żeby #!$%@?ć studia i iść spać dalej. i wtedy mózg #!$%@?ło. uczucie zmeczenia zastąpiła radość i euforia, poleżałem z pół godziny i za nic nie mogłem zasnąć.

o ty #!$%@? sobie myślę, to ja dla ciebie zajęcia opuszczam żebyś mógł się zregenerować, a ty się cieszysz byle z czego. wtedy wymyśliłem plan.

plan zakładał żeby wyruchać samego siebie. w przenośni. ubrałem się i wyszedłem z domu. w głowie wciąż powtarzałem sobie, że idę tylko do sklepu po pieczywo i jakieś dwa piwka. zadowolony, bo kto nie lubi sobie jebnąć piwka albo dwóch w wolny dzień. i tak idę, ciągle nie zdradzając swojego planu. sklep mam po drugiej stronie ulicy, za przystankiem. przypadkowo, kiedy przechodziłem obok, podjechał autobus. czemu by nie pojechać na drugi koniec miasta? kto nie lubi wycieczek w wolny dzień? na pewno nie ja. ja lubię. i tak jadę, i zupełnie nie chce mi się spać. pełen energi zastanawiam się, czy wziąć bagietkę, czy klasycznie kilka kajzerek. ucinam sobie pogawędkę na ten temat ze starszą panią z sąsiedniego siedzenia, jednak ona mówi że tylko chleb i to bez skórki, bo samymi dziąsłami ciężko taką bułkę ugryźć. to jedz sobie ten chlebek babciu, na zdrówko.

dojeżdżamy do przystanku. w autobusie jest sporo młodych ludzi. też jestem młodym człowiekiem. młodzi ludzie wiele rzeczy robią podobnie, więc na głos przypuszczam, że może oni też jadą na poranne zakupy. nie znam dobrze sklepów w tej części miasta, więc wysiadam razem z nimi. nie wiem gdzie idą, przez co czuje jeszcze większą ekscytację. ani trochę nie chce mi się spać. przechodzę obok dużego budynku. moze to megapiekarnia z własnym sklepem? albo jakiś regionalny browar? ahoj przygodo, wchodzę do środka. rozglądam się po ludziach, ich wyraz twarzy wskazuje zdecydowanie na to drugie. połowa #!$%@?, druga połowa na kacu. czuje się jak alicja w krainie czarów. lepiej trafić nie mogłem. przechodzę przypadkiem obok dużej sali, takiej na dwieście osób. zapuszczam delikatnego żurawia do środka. jakiś facet na środku to widzi. mówi do mnie "zapraszam zapraszam". to chyba jakaś degustacja, zajebiście - mówię sam do siebie i z wielką radością wchodzę do środka i zajmuję miejsce.

i #!$%@? psu w dupe. nie minęło z 10 minut a zorientowałem się, że plan nie wypali. nawet wmawianie sobie że mówienie o wskaźnikach płynności finansowej to tylko gra wstępna przed podaniem świeżego piwka nie pomogło. mózg już wiedział. to właśnie przewaga umsłu wykształconego od dopiero kształtowanego. nie da się oprzeć pewnym informacjom. chociażbym wmawiał sobię, że jestem prezydentem USA i nie mogę zasnąć bo zaraz odpalamy atomówkę w Słowację - #!$%@?. przekimałem z godzinkę, później okienko, a potem już jakiś poszło.

dlatego moja rada jest że jak sobie oglądacie jakiś film albo serial to z głową i nie do poźna bo czasami ciężko wstać. ehh, poniedziałki...

#gownowpis #truestory a może #pasta sam nie wiem
  • 1